Aktualizacja 2018-01-15
Polica - kiedy to było !
Mosorny Groń - Cyl Hali Śmietanowej (żółty) - Polica - Hala Krupowa (czerwony)
- Zawoja (zielony)
Okolice Babiej Góry. Zwiedzałem te okolice w gronie znajomych już bardzo dano temu. Teraz z kolegą wybraliśmy się ponownie zobaczyć miejsce, które z przed lat
pamiętam tylko jako las z milionami małych bzykających mieszkańców uporczywie usiłujących towarzyszyć nam w podróży. Pamiętam jeszcze rozległą polanę całą zajętą
przez owce. I jeszcze jedno. Szło się bez wysiłku przez cały czas po równym. Zastanowiłem się chwilę. Ile to lat upłynęło ? Spojrzałem na okolicę i ze zdziwieniem,
trochę niedowierzając moim wyliczeniom, szepnąłem: to jakieś 40 lat. No może nie całe.
Wycieczkę zaczęliśmy od Mosornego Gronia, gdzie w weekendowy dzień można skorzystać z wyciągu. Ze szczytu spojrzałem w kierunku Babiej Góry. Potężny masyw przysłaniający
praktycznie cały horyzont. Gdybym miał lornetkę dojrzał bym na pewno sznurki turystów śpiesznie stąpających granią masywu. Prawie 40 lat temu też deptałem tamte ścieżki.
Byliśmy szczęśliwi, radośni i młodzi. Z litrową manierką wybraliśmy się chyba w piątkę zdobyć ten szczyt. Zdobyliśmy z językami na wierzchu szukającymi choć odrobiny wilgoci.
Królowa Beskidzkich gór okazała się dla nas litościwa. Na samym szczycie znaleźliśmy skalne zagłębienie z życiodajnym płynem. Każdy z nas po kolei kładł się, i oddając w
tej pozycji hołd naszej zbawicielce upijał parę łyków.
Jak było patrzeć na wszystko z góry już nie pamiętam. Pamiętam tylko, że było to niesamowite uczucie.
Teraz patrzę na to masywne wzniesienie i myślę: Tam już nie dojdę. Zostawiam to innym. Nie przypomnę już sobie tamtych uczuć.
Przez lata wędrówek po Beskidach te rejony jakoś nie były mi po drodze. Po tamtym pierwszym razie na Babiej Górze może byłem 2 razy. Na Hali Krupowej już nigdy.
Teraz już nie zdobywam gór. Chodzę ciężko stąpając z radością w sercu, że jeszcze mi się to udaje. Z pokorą spoglądam na dalekie szczyty podziwiając zawiłe uroki
dzikiej przyrody. Teraz odwiedzam miejsca, które przed laty zwiedzałem.
Z Mosornego Gronia poszliśmy szlakiem w kierunku Hali Krupowej. Najpierw lekko w dół przez las później coraz stromszą ścieżką wspinaliśmy się w górę na Cyl Hali Śmietanowej.
To było strome podejście. Lecz jak to ? Przecież pamiętam, że tu było równo ! Jakoś przez dziesięciolecia te drogi stały się stromsze.
Teraz już prawie po równym szliśmy przez las z rzadko rozsianymi prześwitami w stronę Policy. To tam w 1969 roku rozbił się rejsowy samolot Lotu. Sama Polica odsłonięta zapewne
wiatrołomem pokazała panoramę głównie od południowej strony, gdzie od prawej dominuje masyw Babiej Góry. Bardziej w lewo, w cieniu wielkiego masywu, góry wyglądają skromnie,
jakby dalekie i niepozorne kuzynki. Sama polana na Policy jest fantastyczna. W sam raz na dłuższy odpoczynek.
Chwila wypoczynku i ruszyliśmy dalej. Zaczęło się zejście w dół, poprzegradzane powalonymi drzewami przez niedawną wichurę. Trzeba było dobrze szukać drogi i przejść pośród
leżących konarów wielkich drzew. Pod koniec tej przeprawy leśna droga nieco pojaśniała. Oczom ukazał się widok jakby znajomy. To tu dotarliśmy przed laty. Taki niewielki kopulasty
wzgórek, za to porośnięty bujną trawą i pełny kwiatów. Już sam w sobie posiada urok. Idąc trochę dalej po lewej stronie zaczyna się wyłaniać panorama okolicy.
Z trawiastej ukwieconej polany spoglądamy na wielopoziomową pofałdowaną aż po horyzont panoramę gór. To już okolice Hali Krupowej - Hala Kucałowa. Gdzieś w trochę niżej powinno być schronisko.
Ale wcześniej kolejna hala, a właściwie ciąg dalszy wielkiej polany - Przełęcz Kucałowa i Sidzińskie Pasionki. Jak pamiętam ta wielka polana przed laty była miejscem wypasu owiec.
Teraz nie znalazłem żadnej. Schronisko schowane pod lasem wygląda przytulnie.
Drogę powrotną zaplanowaliśmy szlakiem zielonym trawersującym masyw Policy. Nie spodziewałem się tam nic ciekawego.
Jak się okazało szlak ten był bardziej interesujący niż ten prowadzący główną granią.
Pierwsza część prowadzi przez las trawersując strome zbocze, poprzegradzane ostrymi żlebami. Kawałek dalej otwiera się widok na niedalekie wzniesienia.
Pewną część trawersu nawałem spływającym zboczem, bo na odcinku może jakichś 100 m spływał w poprzek ścieżki potok. To chyba najszerszy potok jaki spotkałem.
Strona główna