Gorce Turbacz, Kudłoń i Gorc Troszacki - lato 2015
nagłówek
Za kilka chwil zostaną już tylko wspomnienia
Gorce Turbacz, Kudłoń i Gorc Troszacki - lato 2015
Aktualizacja 2017-11-05
Gorce. Nowo poznane miejsca. Kudłoń i Gorc Troszacki.
Poszedłem kolejny raz w ulubione moje Gorce. Lato. Niewiele ludzi. Pragnienia moje wiodą mnie w miejsce, które do tej pory omijałem - Kudłoń.
Miejsce, które ze względów logistycznych nie było przeze mnie odwiedzane. Gdy przypomnę sobie trudności z transportem dzisiejsze wyprawy zdają się być błahostką.
Wyprawa w Gorce. Pierwszą trudnością był dojazd. Bilety na autobus wyprzedane miesiąc wcześniej. Zostaje pociąg, na który zawsze można kupić bilet.
Ale czy warto tracić czas na pięcio do siedmio godzinną podróż gdy autobusem można dojechać w półtorej ? Taką opcję wybierały kilkuosobowe grupy, które zasiadłwszy
gdzieś w kącie wagonu umilały sobie czas grą na gitarze i śpiewem. Na dworcu PKP można było zobaczyć niesamowite sceny, choć najczęściej przy pociągach w przeciwnym kierunku.
Pamiętam, że zanim skład się zatrzymał co bardziej gorliwi ludzie już wsiadali. Ceną było miejsce.
Ci którzy dostali się pierwsi, zajmowali przedziały. Widziałem scenkę w której przez okna pociągu były wkładane
walizki i inne bagaże. Również dziewczyny i dzieci. Podniesione przez jednych wciągane przez okno przez innych.
Pociąg był ostatecznością. Wcześniej liczyło się na łut szczęścia w transporcie PKS. W pojedynkę lub w dwie osoby było łatwiej.
Można było liczyć, że przed drzwiami zatrzymującego się autobusu znajdzie się jednym z pierwszych lub, że biednego plecakowca kierowca przyjmie poza kolejnością
na stojące miejsca.
Gorzej było z powrotem.
Tu nie można było już liczyć na szczęście. Dlatego najczęściej wybierałem pociąg. Czyli zejście do większej miejscowości. Dzisiaj stając na przystanku można się
spodziewać, że za chwilę przyjedzie bus i kierowca z życzliwym uśmiechem zaprosi do środka.
Z Rdzawki na Turbacz przez Suchorę. Wycieczka na Hale Kamienicką i Młyńską.
Turbacz - Hala Gabrowska (czerwony) - Hala Kamienicka (zielony) - Hala Młyńska (bez znaków)
- Kiczora - Turbacz (czerwony)
Ale to tylko historia. Teraz szedłem już dobrze znanym szlakiem w kierunku Turbacza. Po drodze zatrzymałem się na Starych Wierchach. Jakie wrażenie ? Pusto.
Byłem jedynym gościem. Może dlatego, że zbliżał się już wieczór, może po prostu turyści nie zatrzymują się już w tym miejscu. Przechodzą, kupują coś do jedzenia i idą dalej.
Jak było kiedyś ? Polana tętniła życiem. Omijałem schronisko na Turbaczu i zatrzymywałem się tutaj. Było przytulnie i mniej dystyngowanie niż w schronisku pod Turbaczem.
Oczywiście ciężko było o nocleg na łóżku. By go zdobyć trzeba było być przed piętnastą. Ja wolałem włóczyć się po bezdrożach Gorców do samego wieczora.
Znowu wspomnienia.
Kolejnym przystankiem miał być Turbacz. Dwie godziny drogi. Planowałem nie zaglądać tam zbyt wcześnie. Jak pokonać dwugodzinną trasę w sześć ?
To wydaje się niezłym wyzwaniem. Bo ileż można leżeć na polanach, przekąszać zabrane jedzenie i podziwiać przyrodę w jednym miejscu. Wybrałem nieco dłuższą drogę.
Poszedłem przez Suchorę. Kolejna fajna polana i ostre podejście na Obidowiec. Tam na złączeniu szlaków jest piękna polana bogata w pożywienie. Tam można zatrzymać się na dłużej
i opędzlowywać krzaki borówek w zależności od poziomu głodu - jedno lub dwuręcznie. Po drodze spotkałem sporą grupę zbieraczy z pełnymi koszami jagód. Pozdrowiłem ich,
zapytałem czy jeszcze coś dla mnie zostało i pomyślałem: To oni są ludźmi gór, ja tylko włóczącym się wędrowcem.
Powoli zza meandrów dróg wyłonił się szczyt Turbacza. Niegdyś całkowicie zalesiony, dzisiaj odsłaniający, wspaniałe widoki. A to za przyczyną natury,
która w 2005 roku silnym podmuchem powaliła drzewa. Mimo, że upłynęło sporo czasu trudno odnaleźć szlak. Poszedłem wydeptanymi ścieżkami. A kierunek ?
Mógł być tylko jeden - w górę. Na szczycie pozostałem dłużej podziwiając niegdyś niedostępne widoki. Do schroniska nie spieszyło mi się, a czas spędzony sam na sam
z naturą wydawał być się nieoceniony.
Turbacz - duże monumentalne schronisko. Teraz ma swoją duszę. Przychodzi się tu z radością. Pociągając drobnymi łyczkami lane piwo,
spogląda na Halę Długą, czasem zerka na panoramę Tatr, to znowu na wejście do schroniska, gdzie widać jak tętni życie.
W kolejny dzień postanowiłem ( jak nigdy dotąd ) nocować w tym samym schronisku. Wybrałem się na luzacką wycieczkę w miejsce, które zapiera mi dech w piersi wychodząc
z leśnego tunelu na otwartą przestrzeń Hali Kamienickiej. Tam mógłbym spędzić kilka godzin i nic by mnie nie gnało dalej. Chyba, że jak właśnie teraz usłyszy się
głuchy pomruk z oddali zwiastujący nadchodzącą burzę. Dawniej przechodząc tą halą ucichały rozmowy. Spojrzenie kierowało się w dal gdzie widać było masyw Kudłonia lub tam
gdzie jest Gorc ze swoją równie piękną halą. Chwila oddechu i wchodząc w las znowu zaczynały się rozmowy. W moim mniemaniu Hala Długa i Hala Kamienicka były najpiękniejszymi
miejscami w Gorcach. Nie spodziewałem się, że następnego dnia dołączy do nich jeszcze jedno miejsce.
Wracając nie omieszkałem zahaczyć o Halę Młyńską skąd wspaniale widać teren, który przed laty był suchy, a teraz wypełnia go woda. Zalew Czorsztyński. Chodziłem tamtą
doliną za młodych lat.
Kierując się w stronę schroniska
ciągle za sobą słyszałem głuche pomruki. Będąc już na Hali Długiej zobaczyłem ciemną zasłonę rozjaśnianą czasami zygzakowatymi błyskami. Burza towarzyszyła mi w podróży.
Stare porzekadło mówi "Spójrz na niebo bystrym okiem może burza przejdzie bokiem". Spojrzałem. I tak też się stało.
Z Turbacza na Kudłoń i Gorc Troszacki.
Trasa: Turbacz - Hala Turbacz - Przełęcz Borek - Kudłoń - Gorc Troszacki - Polana Podskały - Rzeki (żółty)
Kolejny dzień przywitał mnie piękną pogodą. Poszedłem w kierunku Hali Turbacz. Nie miałem jeszcze pewności gdzie mnie nogi powiodą. Może na Kudłoń na którym jeszcze nie byłem, może drogą
do Niedźwiedzia którą szedłem ostatni raz jakieś 30 lat temu. Hala Turbacz, na której znajduje się ołtarz polowy jest piękną i rozległą polaną. Rozwidlają się tu drogi we wszystkich kierunkach.
Kiedyś omijałem szczyt Turbacza jako nieciekawe miejsce w środku lasu, jedynie z ascetycznym obeliskiem. Za każdym razem jak przechodziłem przez te rejony byłem na tej hali.
Tym razem przystanąłem zerknąłem na piękny widok na Halę Długą i ruszyłem dalej, a nogi skierowały mnie w prawo i znowu w prawo. Szedłem na Kudłoń. Już po wejściu w las uderzyła mnie
dzikość. Tereny mało wydeptane przez ludzi i trudne do przejazdu rowerem. Chwilę później zobaczyłem wielkie powalone drzewa. Robiło to wrażenie.
Byłem tu pierwszy raz mimo wielu wycieczek w tym rejonie. Doszedłem do rozdroża - Przełęczy Borek. Przystanąłem tylko chwilkę, bo miejsce nie zrobiło na mnie miłego wrażenia
i ruszyłem dalej.
Nie potrafię opisać podejścia, bo po pierwszej części przez las droga się rozjaśniła i przydrożne kusicielki przykuły moją uwagę. I tak krok za krokiem
żołądek mój był coraz to pełniejszy, a Przełęcz Borek coraz odleglejsza. Zaczęły się polany, wiatrołomy i uschnięty las. Wąska ścieżka wskazywała, że tędy nie chodzi zbyt dużo ludzi.
Powoli zza drzew doliny, w której płynie potok Kamienicki, wyłonił się widok na masyw Turbaczcza. Idąc już nie patrzyłem pod nogi tylko w bok, tam gdzie dzień wcześniej wędrowałem.
Ani się obejrzałem jak byłem na Pustaku. Znowu zachwycające widoki. Z żalem pomyślałem, czemu tu wcześniej nie dotarłem. Minąłem Kudłoń i otwarły się jeszcze
wspanialsze hale, na których z rzadka przycupnęły rozsiane wiatrem młode świerki. Przez cały czas mogłem podziwiać wspaniały widok na Hale Długą i Kamienicką, których wcześniej
nie widywałem z tej strony. Tak dotarłem do Gorca Troszackiego. Z tąd, schodząc trochę ze szlaku, mogłem wreszcie zobazyć w oddali Gorc i halę pod Gorcem. Miejsca mocno związane z dawnymi wspomnieniami.
Schodząc już w dół pomyślałem: już koniec tych zachwytów. Już nieciekawa droga w dół. Ale gdy dotarłem do polan Stanogówka, Adamówka i Podskały znowu się zachwyciłem.
Odchodząc obejrzałem się za siebie. Byłem tu pierwszy raz. I kto wie, może ostatni.
Moje góry. Coś co ma początek, ma i swój koniec.
Jestem bliżej tej drugiej części. Wiem, że jeszcze chwila i się skończą.
Dlatego wracam wspomnieniami do tych szczenięcych i nieco dojrzalszych lat, gdy góry stały się moją odskocznią od codzienności
i jedynym sposobem spędzania wolnego czasu. Jednocześnie pielęgnuję w pamięci obecne wycieczki, aby jak najdłużej
zachować je od zapomnienia.
Pierwszy raz zobaczyłem skaliste zbocza Tatr mając może 10 lat. Dziecięce pragnienia pchały mnie tam, chciałem je zdobyć.
Lecz na to nie przyszła jeszcze pora...
Z Jaworzyny Krynickiej na Halę Łabowską
Wybrałem jedną z najłatwiejszych dróg. Wycieczkę na Halę Łabowską. ... Niezauważenie minąłem Runek i znalazłem się na kolejnym rozdrożu ...
Gdzieś w okolicy Jawora i Cisowego Wierchu są dwie polany, z których można podziwiać wreszcie otwartą przestrzeń ... Z Hali Łabowskiej na Parchatkę
Jeszcze chwila i zza drzew wyłania się Hala Łabowska ze swym widokiem w północnym kierunku. ...
Ranek ... powiódł mnie na żółty szlak ...
Po drodze zobaczyłem znaki wskazujące kierunek do Studni Grzybiarzy. ...
Spojrzałem i zdziwiłem się. To stąd miał by być ten wspaniały widok ? ... A jednak im głębiej szedłem w polanę, tym las był niżej odsłaniając coraz to większą część gór. ... Z Hali Łabowskiej do Piwnicznej
Nadszedł ranek mojego ostatniego dnia pobytu w Paśmie Jaworzyny. ...
Po krótkim przejściu las się rozstąpił pozwalając słońcu oświetlić swymi promieniami drogę. Lubię takie przejścia. ...
Z lasów wychodzi się na rozległą Halę Barnowską ...
znak, że do Hali Śmietanowej już jest tylko 15 min drogi. ...
już niedługo opuszczę czerwony szlak i udam się w bardziej ciekawe, bo nieznane dla mnie tereny żółtego szlaku do Piwnicznej Zdrój. Ciekawość szlaku potwierdzał
jego kolor, bo żółte szlaki z reguły prowadzą otwartymi terenami. ...
Wycieczka na Leskowiec
Z pod chałupy ruszyłem leśną ścieżką (początek Osiedle Mydlarze Rzek) oznakowaną z rzadka kropkami i zielonymi maźkami na grań na której były już szlaki prowadzące do schroniska na Leskowcu. ...
W schroniskowym bufecie panuje maseczkowa maskarada. Dziwnie tak patrzyć na zamaskowane twarze, ale okres jest wyjątkowy.
W pamięci miałem niedaleki szczyt Leskowiec ... Wycieczka na Lamaną Skałę
Zacząłem rozglądać się za odpowiednim miejscem. Już kilkadziesiąt metrów od wejścia żółtego szlaku na grań zobaczyłem miejsce w którym rozstąpił się las zostawiając na wzgórku samotne
uschnięte drzewo. To było odpowiednie miejsce. Jak się później okazało najciekawsze w mojej wycieczce. Rozstąpiła się panorama pobliskich wzniesień lekko przysłonięta młodymi drzewami.
Usiadłem się na korzeniu i zajadając delektowałem uroczym miejscem. ... Wycieczka na Magurkę Wilkowicką
W ostatni dzień pobytu, w drodze powrotnej postanowiłem zwiedzić miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłem - Magurkę Wilkowicką. ...
Samo schronisko umiejscowione jest na rozległej polanie. Budynek okazały murowany z 1913 roku. ...
Gorc, baza namiotowa pod Gorcem i Gorcstok to idealnie do siebie pasują.
Celem było miejsce, które zapadło mi w sercu w latach 80-tych. Baza namiotowa pod Gorcem.
To tam w najbliższym czasie odbędzie się festiwal piosenki turystycznej i poetyckiej Gorcstok. Gdy o nim usłyszałem to pomyślałem:
nie ma lepszego miejsca na taką imprezę. Muszę tam być...
Pokręciłem się trochę po obozowisku i że deszczu jeszcze nie było widać poszedłem tam, gdzie najwyższy szczyt okolicy przyozdabia z daleka widoczny kapelusz.
Szczyt Gorca został ogołocony z drzew w których miejsce stanęła widokowa wieża. W dół schodzi potężna droga, znaków praktycznie ciężko dostrzec...
Z oddali usłyszałem dźwięk gitar przytłumiony zanikającym deszczem. Usłyszałem rozmowy sąsiadów - już czas. Zaczął się Gorcstok.
Ubrałem najcieplejsze ciuchy i udałem się pod płachtę...
Zszedłem na Halę Gorc Kamienicki szeroką drogą ociekającą nocnym deszczem, przedarłem się przez ciapowisko i stanąłem w centralnej części by móc znowu
podziwiać niesamowitą panoramę samego centrum Gorców...
Przez głowę przebiegła myśl. To mógłby być wspaniały koniec moich wędrówek... Gorce moje, wierchy moje czy kiedyś jeszcze was zobaczę ? ...
Babia Góra od strony Słowacji
Jest tam fajny szlak na Pilsko, zobaczymy. Już chwilę później znaleźliśmy się na słowackiej obczyźnie. Wyjście na szlak okazało się nieciekawe, bo prowadziło asfaltową drogą.
Kawałeczek dalej miała być wieża widokowa. I była. Jeszcze dalej następna. W ten sposób znaleźliśmy się jakieś 20 km w głąb Słowacji kawałek za Slaną Wodą...
Na trasie pomiędzy Babią Górą a Pilskiem
Było już niedaleko przełęczy. Po drodze minąłem kilka polan .. Las zamiast stać to leżał, zamiast być zielonym to uschnięty ...
pięknie odsłaniającą się, górującą nad wszystkim Babią Górę z jej mniejszą siostrą Małą Babią Górą ...
Pilsko łaskawie uczyniło mi honor
Pierwszym celem było rozwidlenie szlaków - Las Suchowarski. To tam mieliśmy zdecydować co robimy dalej...
Stało się jasne. Po raz pierwszy od 29 lat stanę na szczycie Pilska ...
Głęboki las został w dole, a nad nim rozciągała się panorama, gdzie masyw Babiej Góry zajmował
znaczną część horyzontu ...
Od Pięciu Kopców poszliśmy Żółtym szlakiem na Halę Miziową i dalej do Korbielowa ...
Pieniny i Pasmo Radziejowej - zaczarowane wspomnienia
Choć nie jest to włóczęga, choć nie jest to wędrówka to stacjonarna baza na Obidzy spełniała nasze pragnienia.
Jest wysoko i tak blisko gór, że doliny aż ciężko dojrzeć...
Eliaszówka - wieczorna panorama z wieży widokowej
Zobaczyliśmy znaki godzina do Eliaszówki. To był odpowiedni dystans
na ten dzień. Ruszyliśmy, a ja nie przypuszczałem nawet, że idę tą drogą z 1993 roku tylko w odwrotną stronę...
Wielki Rogacz, Radziejowa, Niemcowa - 30 lat minęło
Ruszyliśmy, a zakres wycieczki miał się narodzić na bieżąco. Minęliśmy Przełęcz Gromadzką wychodząc na rozległą polanę, z której można było podziwiać panoramę w oddali niewyraźnie majaczących Tatr.
Szliśmy przypominając sobie wspaniałe chwile z przed lat.
Obidza - Biała Woda - Pienińskie wspomnienia
Zatem uzgodniliśmy niech drzemiąca w nas włóczęgowska dusza zdecyduje przy śniadaniu. Przygotowani do drogi i pojedzeni zerknęliśmy na mapę...
Cyrla - dokończenie zeszłorocznej wycieczki
Chciałem koledze dać zasmakować wybornej górskiej kuchni w schronisku na Cyrli. Za radą gospodarzy wybraliśmy niebieskie znaki gminne z Młodowa...
Ustroń. Czyżby to już koniec ?
Tu się zaczęło kiedyś. Teraz tu się zaczyna inny rodzaj zwiedzania gór.
A do takiego zwiedzania Beskid Śląski chyba najbardziej się nadaje.
Zerknąłem na swoje książeczki GOT. Zapisy zaczynają się w 1981 roku. Mojej pierwszej wycieczki po Beskidzie Śląskim tam nie ma.
Musiała być wcześniej. Niewiele z niej pamiętam. Jakieś kojarzące się nazwy miejsc - Równica, Barania Góra, Skrzyczne, Wisła Głębce.
Pamiętam wyprawę 'Do źródeł Wisły' czyli na Baranią Górę. ...
Teraz odwiozłem żonę do sanatorium i nie omieszkałem zabrać jej w miejsca w których chyba byłem, a do których można się dostać samochodem
lub wyciągiem. Tak oto zacząłem dla mnie nowy rodzaj zwiedzania gór...
Pasmo Jaworzyny Hala Łabowska, a właściwie Pasmo Jaworzyny.
Dziwnym zrządzeniem losu zdarzyło się, że w ostatnich latach ( wycieczki po wielkiej przerwie ) Jaworzyna witała mnie niepewną pogodą. Żegnała przejaśnieniami, po to by dalszą część
włóczęgi przez pasmo Jaworzyny pokonać już w dobrych warunkach...
Szczyt Jaworzyny to właściwie małe miasteczko gastronomiczne, i nie wiem czy więcej jest tam ludzi obsługi, czy turystów.
Może po prostu trafiałem na niezbyt przyjazną pogodę, w którą niezbyt dużo ludzi chciało podziwiać panoramę z Jaworzyny - mglistą panoramę...
Gdy pierwszy raz odwiedziłem to miejsce nie było jeszcze wyciągu. Szedłem z centrum Krynicy...
Sam szczyt był nie podobny do obecnego zurbanizowanego wizerunku. Była to rozległa polana pełna wybujałych traw. Ostry wiatr smagał twarz wychładzając ciało.
Nie dało się tam długo posiedzieć. Chwilę postałem podziwiając panoramę i uciekłem od zimnego wiatru do schroniska.
Początkowo droga z Jaworzyny nie jest bardzo ciekawa. Biegnie przez las i tylko chwilami odsłaniają się pobliskie wzniesienia. Za podejściem na zbocze Wielkiej Bukowej
jest pierwsza większa polana. ...
Gorce kolejny raz, tym razem prawie zapomniane wspomnienia.
Piękny słoneczny wrześniowy dzień. Wycieczkę zacząłem jak już chyba zwykle od Rdzawki. Tym razem z jakimś dziwnym silnym uczuciem,
że ta wycieczka w Gorce może być już ostatnią. Jesienne słońce wyraźnie rysowało szczegóły Gorczańskich pejzaży, tak jakby mówiąc
choć jeszcze ten raz przeżyj ponownie te wspaniałe włóczęgowskie chwile.
Szedłem na Stare Wierchy rozglądając się uważnie, chłonąc oczami każdy element trasy i pielęgnując to wędrówkowe uczucie: 'Błękitne niebo
nade mną, i tylko słońce, droga, mój plecak i ja'.
Dochodząc do schroniska nie byłem jeszcze pewien co dalej, jaką trasę wybiorę na kolejny dzień. Pomyślałem - niech zdecyduje poranek...
Przekraczając drogę na przełęczy wkroczyłem na nietknięty stopą moją teren od jakichś dwudziestu paru lat.
Nie pamiętałem go zupełnie...
Gorce. Nowo poznane miejsca.
Poszedłem kolejny raz w ulubione moje Gorce. Lato. Niewiele ludzi. Pragnienia moje wiodą mnie w miejsce, które do tej pory omijałem - Kudłoń.
Miejsce, które ze względów logistycznych nie było przeze mnie odwiedzane. Gdy przypomnę sobie trudności z transportem dzisiejsze wyprawy zdają się być błahostką...
Kolejny dzień przywitał mnie piękną pogodą. Poszedłem w kierunku Hali Turbacz. Nie miałem jeszcze pewności gdzie mnie nogi powiodą. Może na Kudłoń na którym jeszcze nie byłem,
może drogą do Niedźwiedzia którą szedłem ostatni raz jakieś 30 lat temu...
Prawie zapomniane wspomnienia - Gorc
Młodość, radość istnienia i przestrzenie. Miejsca spotkań młodych ludzi, gitara, śpiew i rozmowy po świt. Samotność na szlaku i wszech otaczająca przyroda.
Byłem tam i czułem to, choć nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Teraz patrzę inaczej, dopiero teraz to rozumiem.
Obecna wycieczka odświeżyła dawne wspomniena.
Zerknąłem na mapę, a wzrok padł na okolice Gorca. Nie byłem tam dwadzieścia parę lat....
Ucieszyłem się, przecież przyszedłem tu przywołać dawne wspomnienia, a nie grzecznie położyć się spać ze zmierzchem. Położyłem plecak koło dwu osobowego
namiotu w którym miałem spać i udałem się na obchód okolicy. Pamięć mnie nie zawiodła, wyglądało podobnie jak za dawnych lat...
Rozpłonęło ognisko, a odrobina alkoholu wygładziła nutki w śpiewanych zwrotkach. Nade mną rozpościerało się rozgwieżdżone niebo z coraz większą ilością gwiazd ...
Polica - kiedy to było !
Okolice Babiej Góry. Zwiedzałem te okolice w gronie znajomych już bardzo dano temu. Teraz z kolegą wybraliśmy się ponownie zobaczyć miejsce, które z przed lat
pamiętam tylko jako las z milionami małych bzykających mieszkańców uporczywie usiłujących towarzyszyć nam w podróży. Pamiętam jeszcze rozległą polanę całą zajętą
przez owce. I jeszcze jedno. Szło się bez wysiłku przez cały czas po równym. Zastanowiłem się chwilę. Ile to lat upłynęło ? Spojrzałem na okolicę i ze zdziwieniem,
trochę niedowierzając moim wyliczeniom, szepnąłem: to jakieś 40 lat. No może nie całe.
Wycieczkę zaczęliśmy od Mosornego Gronia, gdzie w weekendowy dzień można skorzystać z wyciągu. Ze szczytu spojrzałem w kierunku Babiej Góry. Potężny masyw przysłaniający
praktycznie cały horyzont. Gdybym miał lornetkę dojrzał bym na pewno sznurki turystów śpiesznie stąpających granią masywu. Prawie 40 lat temu też deptałem tamte ścieżki...