Okolice Ustronia - Prawie Beskid Śląski - czerwiec 2018
nagłówek
A góry coraz wyższe i wszędzie coraz dalej
Okolice Ustronia - Prawie Beskid Śląski - czerwiec 2018
Aktualizacja 2018-06-26
Ustroń. Wycieczki
Tu się zaczęło kiedyś. Teraz tu się zaczyna inny rodzaj zwiedzania gór.
A do takiego zwiedzania Beskid Śląski chyba najbardziej się nadaje.
Zerknąłem na swoje książeczki GOT. Zapisy zaczynają się w 1981 roku. Mojej pierwszej wycieczki po Beskidzie Śląskim tam nie ma.
Musiała być wcześniej. Niewiele z niej pamiętam. Jakieś kojarzące się nazwy miejsc - Równica, Barania Góra, Skrzyczne, Wisła Głębce.
Pamiętam wyprawę "Do źródeł Wisły" czyli na Baranią Górę. Jak zaczęło się podejście to prawie biegliśmy. Szliśmy tak szybko jak tylko było można.
Lecz po jakichś może 15 minutach zmęczeni i zziajani przycupnęliśmy na przydrożnych kamieniach regenerując siły.
Mijali nas turyści, których z nieukrywaną dumą wyprzedzaliśmy po drodze. Teraz oni nas mijali z lekkim choć życzliwym uśmiechem.
Tak, tego trzeba było się nauczyć. Można iść długo nie zatrzymując się, ale nie można tego robić w szaleńczym tempie.
Później chodząc już samotnie i widząc młodzież wyrywającą do przodu też uśmiechałem się przywołując w pamięci tamtą wycieczkę.
Przez dziesięciolecia nie odwiedzałem tych rejonów, jako gór najbardziej zurbanizowanych, gdzie asfaltowa cywilizacja podeszła prawie
do samych szczytów.
Teraz odwiozłem żonę do sanatorium i nie omieszkałem zabrać jej w miejsca w których chyba byłem, a do których można się dostać samochodem lub wyciągiem.
Tak oto zacząłem dla mnie nowy rodzaj zwiedzania gór. Wyjechać, zobaczyć, coś kupić do jedzenia. I zapomnieć ?.
Nie ! Jak nie będę mógł już wędrować, to może przynajmniej zostaną mi wspomnienia dawnych wycieczek, odświeżone obecnymi przechadzkami.
Pierwszym miejscem, które odwiedziliśmy była Równica. Stromą drogą wspięliśmy się samochodem na wysokość 800 metrów.
Teren się rozszerzył i zobaczyliśmy - kilka parkingów i budynków o komercyjnym przeznaczeniu. W dali pod szczytem przykuwał uwagę potężny okazały budynek.
Aż chciało się tam wyjść. Myślałem, że to jest nowe schronisko. Ale Widoczny z daleka szyld przeczył moim przewidywaniom. Jest to Dwór Skibówki.
Trochę dalej, kawałek przez las jest inny obiekt gastronomiczny chyba bardziej pasujący do okolicy - Zbójnicka Chata.
Gdzie zatem jest schronisko które tu kiedyś było ? Na polanie poniżej okazałego budynku przy parkingach jest niepozorny budynek który już nie ma statusu
schroniska i nazwa też z dawną funkcjonalnością się nie kojarzy - Gościniec Równica. Troszkę dalej od rzucającego się w oczy budynku jest kolejny zespół gastronomicznych budynków.
A widoki ? Jakoś bledną w świetle zagospodarowanych terenów. Dla kogoś kto kiedyś chodził po górach jest to przykry widok.
Kolejnym miejscem, które odwiedziliśmy była Wisła. Chciałem żonie pokazać miejsce w którym Czarna Wisełka i Biała Wisełka łączą się w jedną już Wisłę.
Jest tam teraz jeziorko. Kiedyś go tutaj chyba nie było. Miałem pokazać, ale nagle zobaczyliśmy, że w bok odchodzi droga, która wznosi się w górę, a przydrożny szyld wskazuje,
że tędy można dojechać do rezydencji prezydenckiej. Ruszyliśmy. Po chwili jazdy na drodze stanęła brama wjazdowa z informacją że jest to rezydencja
prezydencka. Nie było zakazu wjazdu, a drzwi bramy nie było. Jechaliśmy dalej, mijając okazałe budynki, a droga kusiła wciąż się
wznosząc. Jechaliśmy dalej i dopiero na leśnym parkingu u szczytu wzniesienia postanowiliśmy się zatrzymać. Zerknąłem na mapę, była to Przełęcz Szarcula.
Jakieś 40 minut stąd jest Stecówka. Nazwa schroniska, która kołacze mi się po głowie z dawnych wspomnień.
Ruszyliśmy, choć nie szlakiem a drogą, ale w słusznym kierunku. Tuż nad przełęczą
rozlega się widok na doliny Czarnej i Białej Wisełki, z boku na zboczu wklejone są okazałe budynki rezydencji prezydenckiej. Dalej droga bez rewelacji.
W pewnym momencie otwiera się rozległa polana - Stecówka na końcu której jest uroczy kościółek, a przy lesie schronisko. Duży budynek noszący znamiona dawnej świetności.
Teraz wygląda na bardzo zaniedbały. Chyba niewiele ludzi tu zagląda. Pordzewiały blaszany dach nie wiem dlaczego doskonale pasuje mi do nazwy Stecówka.
Może fragmenty dawnej dziurawej pamięci, a może jakieś zdjęcia zobaczone w internecie kojarzą mi ten obraz z tą nazwą.
Nieopodal Przełęczy Szarcula jest kolejna przełęcz - Kubalonka. Pojechaliśmy tam w nadziei, że coś będzie ciekawego. Oprócz widoku, który jest dostępny przez
cały rok, inne atrakcje są tu dostępne tylko w zimie.
W planach były jeszcze odwiedziny Czantorii, ale natura miała inne plany. Postanowiła obfitymi strugami spłukać z ulic kurz. Widać nie była ze swej pracy zadowolona,
bo w tym dniu robiła to kilka razy. Trzeba było wybrać inne zajęcie.
Pojechaliśmy zobaczyć dawno nie odwiedzane Wadowice. Jakie wrażenie ? Wspaniały kościół, dom rodzinny Papieża i kuszące, wszechobecne kremówki.
Mnie Wadowice kojarzą się z innym zdarzeniem, gdzieś blisko dekadę od wyboru Karola Wojtyły na Papieża.
Zaczęło się w Wadowicach jakoś po południu, może raczej wieczorem. Pamiętam, że kiedy dotarliśmy do gęstego lasu był już głęboki mrok.
Dobrze, że droga była szeroka bo zrobiło się nagle czarno i jedynie odgłos butów informował,
że idziemy po utwardzonej ziemi. Wyciągnąłem latarkę, lecz zapalałem ją tylko na chwilę, żeby zorientować się
w którym kierunku mamy iść. Gdy była zaświecona przez cały czas, nie widzielibyśmy nic oprócz niewielkiego oświetlonego kręgu. Tak szliśmy w ciemnościach
przez dłuższą chwilę. Wychodząc na grań zobaczyliśmy rozświetloną blaskiem księżyca drogę. Dalej szło się już dobrze. Latarkę zapalaliśmy nie po to żeby
zobaczyć drogę, lecz poszukać na drzewach szlaku.
Tak doszliśmy do schroniska na Leskowcu, a zegarek wskazał dokładnie północ.
W ciszy nocnej usłyszeliśmy odgłos naszych butów stąpających po werandzie. Jakoś nam się nie spieszyło. Postanowiliśmy jeszcze pójść do źródełka,
by zaspokoić pragnienie zimną krystalicznie czystą źródlaną wodą. Wróciliśmy do schroniska.
Drzwi były zamknięte, a w oknie widać było blask zapalonych świec. Zapukaliśmy. Po chwili drzwi otwarły się i oczom ukazały się dwie przestraszone twarze.
Gospodarz zapytał: A co wy tu robicie ? Odpowiedziałem ze zdziwieniem: Przyszliśmy na nocleg. Gospodarz: O tej porze ? Drugi powiedział: Skoro już przyszli
to trzeba ich przyjąć.
Rano okazało się, że byliśmy jedynymi gośćmi. Nie można się było dziwić reakcji gospodarzy.
Północ, tupot nóg pod drzwiami, blask księżyca w pełni. Brakowało tylko jeszcze wycia wilków.
Przygoda ta przypomina mi moje "wakacje z duchami", ale to już inna historia.
Kolejnym odwiedzonym miejscem był klasztor w Kalwarii Zebrzydowskiej. Nie byłem tam ze 40 lat. Wspaniały kościół i pięknie odnowione towarzyszące zabudowania.
Uderza bogactwo zdobień, aż przytłaczające. Wychodząc na zewnątrz uwaga moja jednak kierowała się w dal, tam gdzie pod szczytowym lasem majaczyły jakieś
zabudowania. Chciałbym tam dojść i zobaczyć. Takie pragnienie podstarzałego turysty.
Moje góry. Coś co ma początek, ma i swój koniec.
Jestem bliżej tej drugiej części. Wiem, że jeszcze chwila i się skończą.
Dlatego wracam wspomnieniami do tych szczenięcych i nieco dojrzalszych lat, gdy góry stały się moją odskocznią od codzienności
i jedynym sposobem spędzania wolnego czasu. Jednocześnie pielęgnuję w pamięci obecne wycieczki, aby jak najdłużej
zachować je od zapomnienia.
Pierwszy raz zobaczyłem skaliste zbocza Tatr mając może 10 lat. Dziecięce pragnienia pchały mnie tam, chciałem je zdobyć.
Lecz na to nie przyszła jeszcze pora...
Z Klikuszowej przez Stare Wierchy, Turbacz i Turbaczyk do Nieźwiedzia.
Ostatnie dni urlopu nie zapowiadały się najlepiej. Wygrała jednak chęć poobcowania z przyrodą zamiast błogiego lenistwa...
Chciałem odwiedzić ulubione moje Gorce, drogą, którą nie raz przechodziłem ...
Sielanka nie trwała długo. Bo chwilę po tym jak opuściłem ostatnie zabudowania, gdzieś w lasach wzniesienia Skałka, napotkał mnie rzęsisty deszcz. ...
W taki dzień w schronisku można spotkać ciekawych ludzi...
Niesamowite wrażenie jak idąc rozstępują się przede mną mgły i pokazują kolejne zakręty drogi. Tak doszedłem do Hali Turbacz ...
Po tej uroczej w swojej naturalności polanie wstępujemy znowu w las by minąć Turbaczyk 1078 mnpm, pożegnać tą niesamowitą dzikość i doznać wstrząsu estetycznego na właśnie otwierającej się polanie Turbaczyk...
Z Jaworzyny Krynickiej przez Halę Łabowską i Cyrlę do Życzanowa.
Hala Łabowska. Tak jak w tamtym roku, tylko, że tym razem spełniłem swoje pragnienie...
Jeszcze tylko mijam Jawor (1027 m) i spotykam charakterystyczne błotka rozpoczynające Halę Łabowską...
Charakterystyczny syk otwieranej butelki rozpoczął ceremonię. ...
To tu zaczynają się Zadnie Góry jako kompleks szczytów... Tuż za nim odchodzi czarny szlak narciarski schodzący najprawdopodobniej do Złotnego, z jedną z najładniejszych panoram w Paśmie Jaworzyny ... Z Obidzy do Jaworek, Eliaszówka
Na Obidzę wyruszyłem z Kosarzysk... na tej drodze nie byłem pieszo jakieś 30 lat ...
Zakwaterowałem się w Bacówce na Obidzy, przeuroczym miejscu, do którego na pewno będę wracał i mam nadzieję, że nie tylko wspomnieniami. ...
Wybrałem się na małą wycieczkę drogami Obidzy w poszukiwaniu zapowiadanego deszczu. Nie znalazłem go, ale on mnie znalazł. ...
Poranek niemrawo przecierał oczy zamglone parującymi lasami... Wybrałem się zwiedzić ponownie Eliaszówkę. ...
Droga moja, mało ambitnie, wiodła do miejscowości o magicznej nazwie Jaworki...
z której widać już nie tylko ten kultowy szczyt, ale również Tatry i całe Pasmo Małych Pienin...
Przepiękny widok na dolinę Białej Wody i sterczącej skały
Z Przełęczy Kocireskiej na Potrójną i nawet trochę dalej.
W jeden z pierwszych weekendów maja wybrałem się na Potrójną w Beskidzie Małym.
Jak spacer to najłatwiejsza drogą, czyli z Przełęczy Kocierskiej ... Zachwyciła mnie świeża, jasna zieleń drzew...
Na szczycie było sporo ludzi ...
Tak stąpając i myśląc - zerknę jeszcze za ten zakręt, no może następny, dotarłem na Łamaną Skałę... Z Makowa Podhalańskiego do Suchej Beskidzkiej przez Zawoję Przysłop
Maków Podhalański zawsze kojarzył mi się z moimi pierwszymi wycieczkami w góry. ...
W ogóle to cała wycieczka okazała się być pod znakiem asfaltu. ...
Wychodząc z lasu koło Magurki i znowu wstępując na asfalt odsłonił się widok na masyw Babiej Góry i Policy. ...
Udałem się w kierunku wieży widokowej będącej częścią ekskluzywnego kompleksu hotelowo restauracyjnego Beskidzki Raj ... Z Pcimia do Schroniska na Kudłaczach przez Działek
Rozpocząłem w Pcimiu żółtymi znakami... z okolicznych łąk można było zobaczyć panoramę w kierunku Lubonia ...
Zaskoczyły mnie czarne znaki prowadzące na szczyt i dalej do Wielkiego Kamienia ...
Warto wstąpić na polanę przed terenem schroniska i jakąś prywatną działką, by zobaczyć panoramę...
Z Jaworzyny Krynickiej na Halę Łabowską
Wybrałem jedną z najłatwiejszych dróg. Wycieczkę na Halę Łabowską. ... Niezauważenie minąłem Runek i znalazłem się na kolejnym rozdrożu ...
Gdzieś w okolicy Jawora i Cisowego Wierchu są dwie polany, z których można podziwiać wreszcie otwartą przestrzeń ... Z Hali Łabowskiej na Parchatkę
Jeszcze chwila i zza drzew wyłania się Hala Łabowska ze swym widokiem w północnym kierunku. ...
Ranek ... powiódł mnie na żółty szlak ...
Po drodze zobaczyłem znaki wskazujące kierunek do Studni Grzybiarzy. ...
Spojrzałem i zdziwiłem się. To stąd miał by być ten wspaniały widok ? ... A jednak im głębiej szedłem w polanę, tym las był niżej odsłaniając coraz to większą część gór. ... Z Hali Łabowskiej do Piwnicznej
Nadszedł ranek mojego ostatniego dnia pobytu w Paśmie Jaworzyny. ...
Po krótkim przejściu las się rozstąpił pozwalając słońcu oświetlić swymi promieniami drogę. Lubię takie przejścia. ...
Z lasów wychodzi się na rozległą Halę Barnowską ...
znak, że do Hali Śmietanowej już jest tylko 15 min drogi. ...
już niedługo opuszczę czerwony szlak i udam się w bardziej ciekawe, bo nieznane dla mnie tereny żółtego szlaku do Piwnicznej Zdrój. Ciekawość szlaku potwierdzał
jego kolor, bo żółte szlaki z reguły prowadzą otwartymi terenami. ...
Wycieczka na Leskowiec
Z pod chałupy ruszyłem leśną ścieżką (początek Osiedle Mydlarze Rzek) oznakowaną z rzadka kropkami i zielonymi maźkami na grań na której były już szlaki prowadzące do schroniska na Leskowcu. ...
W schroniskowym bufecie panuje maseczkowa maskarada. Dziwnie tak patrzyć na zamaskowane twarze, ale okres jest wyjątkowy.
W pamięci miałem niedaleki szczyt Leskowiec ... Wycieczka na Lamaną Skałę
Zacząłem rozglądać się za odpowiednim miejscem. Już kilkadziesiąt metrów od wejścia żółtego szlaku na grań zobaczyłem miejsce w którym rozstąpił się las zostawiając na wzgórku samotne
uschnięte drzewo. To było odpowiednie miejsce. Jak się później okazało najciekawsze w mojej wycieczce. Rozstąpiła się panorama pobliskich wzniesień lekko przysłonięta młodymi drzewami.
Usiadłem się na korzeniu i zajadając delektowałem uroczym miejscem. ... Wycieczka na Magurkę Wilkowicką
W ostatni dzień pobytu, w drodze powrotnej postanowiłem zwiedzić miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłem - Magurkę Wilkowicką. ...
Samo schronisko umiejscowione jest na rozległej polanie. Budynek okazały murowany z 1913 roku. ...
Gorc, baza namiotowa pod Gorcem i Gorcstok to idealnie do siebie pasują.
Celem było miejsce, które zapadło mi w sercu w latach 80-tych. Baza namiotowa pod Gorcem.
To tam w najbliższym czasie odbędzie się festiwal piosenki turystycznej i poetyckiej Gorcstok. Gdy o nim usłyszałem to pomyślałem:
nie ma lepszego miejsca na taką imprezę. Muszę tam być...
Pokręciłem się trochę po obozowisku i że deszczu jeszcze nie było widać poszedłem tam, gdzie najwyższy szczyt okolicy przyozdabia z daleka widoczny kapelusz.
Szczyt Gorca został ogołocony z drzew w których miejsce stanęła widokowa wieża. W dół schodzi potężna droga, znaków praktycznie ciężko dostrzec...
Z oddali usłyszałem dźwięk gitar przytłumiony zanikającym deszczem. Usłyszałem rozmowy sąsiadów - już czas. Zaczął się Gorcstok.
Ubrałem najcieplejsze ciuchy i udałem się pod płachtę...
Zszedłem na Halę Gorc Kamienicki szeroką drogą ociekającą nocnym deszczem, przedarłem się przez ciapowisko i stanąłem w centralnej części by móc znowu
podziwiać niesamowitą panoramę samego centrum Gorców...
Przez głowę przebiegła myśl. To mógłby być wspaniały koniec moich wędrówek... Gorce moje, wierchy moje czy kiedyś jeszcze was zobaczę ? ...
Babia Góra od strony Słowacji
Jest tam fajny szlak na Pilsko, zobaczymy. Już chwilę później znaleźliśmy się na słowackiej obczyźnie. Wyjście na szlak okazało się nieciekawe, bo prowadziło asfaltową drogą.
Kawałeczek dalej miała być wieża widokowa. I była. Jeszcze dalej następna. W ten sposób znaleźliśmy się jakieś 20 km w głąb Słowacji kawałek za Slaną Wodą...
Na trasie pomiędzy Babią Górą a Pilskiem
Było już niedaleko przełęczy. Po drodze minąłem kilka polan .. Las zamiast stać to leżał, zamiast być zielonym to uschnięty ...
pięknie odsłaniającą się, górującą nad wszystkim Babią Górę z jej mniejszą siostrą Małą Babią Górą ...
Pilsko łaskawie uczyniło mi honor
Pierwszym celem było rozwidlenie szlaków - Las Suchowarski. To tam mieliśmy zdecydować co robimy dalej...
Stało się jasne. Po raz pierwszy od 29 lat stanę na szczycie Pilska ...
Głęboki las został w dole, a nad nim rozciągała się panorama, gdzie masyw Babiej Góry zajmował
znaczną część horyzontu ...
Od Pięciu Kopców poszliśmy Żółtym szlakiem na Halę Miziową i dalej do Korbielowa ...
Pieniny i Pasmo Radziejowej - zaczarowane wspomnienia
Choć nie jest to włóczęga, choć nie jest to wędrówka to stacjonarna baza na Obidzy spełniała nasze pragnienia.
Jest wysoko i tak blisko gór, że doliny aż ciężko dojrzeć...
Eliaszówka - wieczorna panorama z wieży widokowej
Zobaczyliśmy znaki godzina do Eliaszówki. To był odpowiedni dystans
na ten dzień. Ruszyliśmy, a ja nie przypuszczałem nawet, że idę tą drogą z 1993 roku tylko w odwrotną stronę...
Wielki Rogacz, Radziejowa, Niemcowa - 30 lat minęło
Ruszyliśmy, a zakres wycieczki miał się narodzić na bieżąco. Minęliśmy Przełęcz Gromadzką wychodząc na rozległą polanę, z której można było podziwiać panoramę w oddali niewyraźnie majaczących Tatr.
Szliśmy przypominając sobie wspaniałe chwile z przed lat.
Obidza - Biała Woda - Pienińskie wspomnienia
Zatem uzgodniliśmy niech drzemiąca w nas włóczęgowska dusza zdecyduje przy śniadaniu. Przygotowani do drogi i pojedzeni zerknęliśmy na mapę...
Cyrla - dokończenie zeszłorocznej wycieczki
Chciałem koledze dać zasmakować wybornej górskiej kuchni w schronisku na Cyrli. Za radą gospodarzy wybraliśmy niebieskie znaki gminne z Młodowa...
Ustroń. Czyżby to już koniec ?
Tu się zaczęło kiedyś. Teraz tu się zaczyna inny rodzaj zwiedzania gór.
A do takiego zwiedzania Beskid Śląski chyba najbardziej się nadaje.
Zerknąłem na swoje książeczki GOT. Zapisy zaczynają się w 1981 roku. Mojej pierwszej wycieczki po Beskidzie Śląskim tam nie ma.
Musiała być wcześniej. Niewiele z niej pamiętam. Jakieś kojarzące się nazwy miejsc - Równica, Barania Góra, Skrzyczne, Wisła Głębce.
Pamiętam wyprawę 'Do źródeł Wisły' czyli na Baranią Górę. ...
Teraz odwiozłem żonę do sanatorium i nie omieszkałem zabrać jej w miejsca w których chyba byłem, a do których można się dostać samochodem
lub wyciągiem. Tak oto zacząłem dla mnie nowy rodzaj zwiedzania gór...
Pasmo Jaworzyny Hala Łabowska, a właściwie Pasmo Jaworzyny.
Dziwnym zrządzeniem losu zdarzyło się, że w ostatnich latach ( wycieczki po wielkiej przerwie ) Jaworzyna witała mnie niepewną pogodą. Żegnała przejaśnieniami, po to by dalszą część
włóczęgi przez pasmo Jaworzyny pokonać już w dobrych warunkach...
Szczyt Jaworzyny to właściwie małe miasteczko gastronomiczne, i nie wiem czy więcej jest tam ludzi obsługi, czy turystów.
Może po prostu trafiałem na niezbyt przyjazną pogodę, w którą niezbyt dużo ludzi chciało podziwiać panoramę z Jaworzyny - mglistą panoramę...
Gdy pierwszy raz odwiedziłem to miejsce nie było jeszcze wyciągu. Szedłem z centrum Krynicy...
Sam szczyt był nie podobny do obecnego zurbanizowanego wizerunku. Była to rozległa polana pełna wybujałych traw. Ostry wiatr smagał twarz wychładzając ciało.
Nie dało się tam długo posiedzieć. Chwilę postałem podziwiając panoramę i uciekłem od zimnego wiatru do schroniska.
Początkowo droga z Jaworzyny nie jest bardzo ciekawa. Biegnie przez las i tylko chwilami odsłaniają się pobliskie wzniesienia. Za podejściem na zbocze Wielkiej Bukowej
jest pierwsza większa polana. ...
Gorce kolejny raz, tym razem prawie zapomniane wspomnienia.
Piękny słoneczny wrześniowy dzień. Wycieczkę zacząłem jak już chyba zwykle od Rdzawki. Tym razem z jakimś dziwnym silnym uczuciem,
że ta wycieczka w Gorce może być już ostatnią. Jesienne słońce wyraźnie rysowało szczegóły Gorczańskich pejzaży, tak jakby mówiąc
choć jeszcze ten raz przeżyj ponownie te wspaniałe włóczęgowskie chwile.
Szedłem na Stare Wierchy rozglądając się uważnie, chłonąc oczami każdy element trasy i pielęgnując to wędrówkowe uczucie: 'Błękitne niebo
nade mną, i tylko słońce, droga, mój plecak i ja'.
Dochodząc do schroniska nie byłem jeszcze pewien co dalej, jaką trasę wybiorę na kolejny dzień. Pomyślałem - niech zdecyduje poranek...
Przekraczając drogę na przełęczy wkroczyłem na nietknięty stopą moją teren od jakichś dwudziestu paru lat.
Nie pamiętałem go zupełnie...
Gorce. Nowo poznane miejsca.
Poszedłem kolejny raz w ulubione moje Gorce. Lato. Niewiele ludzi. Pragnienia moje wiodą mnie w miejsce, które do tej pory omijałem - Kudłoń.
Miejsce, które ze względów logistycznych nie było przeze mnie odwiedzane. Gdy przypomnę sobie trudności z transportem dzisiejsze wyprawy zdają się być błahostką...
Kolejny dzień przywitał mnie piękną pogodą. Poszedłem w kierunku Hali Turbacz. Nie miałem jeszcze pewności gdzie mnie nogi powiodą. Może na Kudłoń na którym jeszcze nie byłem,
może drogą do Niedźwiedzia którą szedłem ostatni raz jakieś 30 lat temu...
Prawie zapomniane wspomnienia - Gorc
Młodość, radość istnienia i przestrzenie. Miejsca spotkań młodych ludzi, gitara, śpiew i rozmowy po świt. Samotność na szlaku i wszech otaczająca przyroda.
Byłem tam i czułem to, choć nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Teraz patrzę inaczej, dopiero teraz to rozumiem.
Obecna wycieczka odświeżyła dawne wspomniena.
Zerknąłem na mapę, a wzrok padł na okolice Gorca. Nie byłem tam dwadzieścia parę lat....
Ucieszyłem się, przecież przyszedłem tu przywołać dawne wspomnienia, a nie grzecznie położyć się spać ze zmierzchem. Położyłem plecak koło dwu osobowego
namiotu w którym miałem spać i udałem się na obchód okolicy. Pamięć mnie nie zawiodła, wyglądało podobnie jak za dawnych lat...
Rozpłonęło ognisko, a odrobina alkoholu wygładziła nutki w śpiewanych zwrotkach. Nade mną rozpościerało się rozgwieżdżone niebo z coraz większą ilością gwiazd ...
Polica - kiedy to było !
Okolice Babiej Góry. Zwiedzałem te okolice w gronie znajomych już bardzo dano temu. Teraz z kolegą wybraliśmy się ponownie zobaczyć miejsce, które z przed lat
pamiętam tylko jako las z milionami małych bzykających mieszkańców uporczywie usiłujących towarzyszyć nam w podróży. Pamiętam jeszcze rozległą polanę całą zajętą
przez owce. I jeszcze jedno. Szło się bez wysiłku przez cały czas po równym. Zastanowiłem się chwilę. Ile to lat upłynęło ? Spojrzałem na okolicę i ze zdziwieniem,
trochę niedowierzając moim wyliczeniom, szepnąłem: to jakieś 40 lat. No może nie całe.
Wycieczkę zaczęliśmy od Mosornego Gronia, gdzie w weekendowy dzień można skorzystać z wyciągu. Ze szczytu spojrzałem w kierunku Babiej Góry. Potężny masyw przysłaniający
praktycznie cały horyzont. Gdybym miał lornetkę dojrzał bym na pewno sznurki turystów śpiesznie stąpających granią masywu. Prawie 40 lat temu też deptałem tamte ścieżki...