W jeden z pierwszych weekendów maja wybrałem się na Potrójną w Beskidzie Małym.
Jak spacer to najłatwiejsza drogą, czyli z Przełęczy Kocierskiej. Dojeżdżając z niepokojem patrzyłem w niebo, bo z daleka było widać czarną chmurę monotonnie przesuwającą się po niebie.
Obawy się spełniły i to dokładnie w czasie przeszłym. Wysiadając z samochodu miałem świeżo umytą trawę pod stopami, żeby nie powiedzieć, że wyszorowaną.
Pomyślałem, będę odważny i "mądrze" pójdę dalej przewidując, że zaraz po jednej ulewie nie przyjdzie kolejna. Ruszyłem krokiem łyżwowym po śliskiej parkingowej trawie i płytkich za to niezwykle śliskich
błotkach. Takich "mądrych" i odważnych było więcej, co rusz to mnie ktoś wymijał, wyprzedzał, albo ja doganiałem jakieś psy, co postanowiły swoich właścicieli wyprowadzić na spacer.
Zachwyciła mnie świeża, jasna zieleń drzew. Droga ciągle łagodnie wznosząca się w górę, wydawała mi się jednak bardziej stroma niż te 3 lata temu. Ach te ciągle wypiętrzające się góry.
Na szczycie było sporo ludzi, niektórzy skupieni przy ognisku, inni mimo mokrej pogody rozsiadnięci na trawie. Niedaleka Chatka na Potrójnej przeżywała prawdziwe oblężenie.
Zawitałem tam i ja. Można tam wypić herbatę, kawę robioną w połowie w samoobsłudze, jeszcze była jakaś zupa, ale z uwagi na wyjątkową ilość odwiedzających, chyba tylko dla
tych co wybrali tu nocleg w prawdziwych chatkowych warunkach. Nie chciałem pytać o posiłek, tym bardziej, że wałówkę miałem ze sobą, wybrałem zatem tylko czarny płyn. Tak siedząc sobie
popijając i kąsząc, zerknąłem na zegarek. Czasu było sporo, najważniejsze wspomnienia już opisywałem, a do domu nie chciało sie wracać.
Z zatłoczonego miejsca wyrwałem się z postanowieniem, że nie zmarnuję pozostałego czasu i udam się w kierunku Łamanej Skały czerwonym szlakiem. Dokąd dotrę, nie wiem.
W końcu nie najważniejszy jest cel, najważniejsza jest droga. Tak stąpając i myśląc - zerknę jeszcze za ten zakręt, no może następny, dotarłem na Łamaną Skałę. Odwiedziłem już znany z przed
2 lat szczyt i wyciągając nieco mocniej nogi udałem się w drogę powrotną, niestety tak jak nie przepadam - tą samą drogą. Tą przykrość rozweseliła nieco pogoda pokazując pierwsze tego dnia promienie słoneczne.
Po drodze znalazłem znaki kierujące do Chatki pod Potrójną (aż dziw że wcześniej tego nie zauważyłem) - miejsca w którym w latach 80-tych spędziłem parę wspaniałych chwil w towarzystwie przyjaciół.
Może następnym razem tam zaglądnę, odświeżyć dawne wspomnienia.
Wycieczkę zakończyłem w Pizzerii Piekiełko w Targanicy jedząc najmniej piekielną pizzę przygotowywaną na piekielnym ogniu w piekielnym piecu.
Z Makowa Podhalańskiego do Suchej Beskidzkiej przez Zawoję Przysłop
Maków Podhalański zawsze kojarzył mi się z moimi pierwszymi wycieczkami w góry.
Może dlatego wybrałem to miejsce jako początek drogi dla pierwszej czerwcowej wycieczki w tym roku.
Zacząłem od nieczynnej stacji kolejowej niebieskimi znakami. Trasa łagodnie wznosi się w górę asfaltową drogą.
Mijając ostatnie zabudowania Makowa pomyślałem, że za chwilę wejdę na polne drogi z otwartą przestrzenią.
Widoczki powoli się wyłaniały, ale asfalt nie chciał się skończyć. Przy przysiółku Przechyliska weszłem na drogę do osiedla Łazy
skąd już tuż pod szczytem Ostra Góra szlak skręcił w polną drogę.
W ogóle to cała wycieczka okazała się być pod znakiem asfaltu.
Za szczytem znalazłem fajną polankę, przysiadłem na chwilę i przywołałem jedne z pierwszych wspomnień w górach
z moją ciocią i jej koleżanką. Od tamtych wycieczek minęło jakieś 45 lat.
Pamiętam, że były to gdzieś te okolice i jeszcze rozległe polany, samotne drzewo i burzę, która się rozszalała.
Nie trwała długo i już w zachodzącym słońcu dotarliśmy do miejscowości.
Innym razem z ciocią i kuzynką wybraliśmy się w te okolice. Nie pamiętam gdzie, ale nazwy Maków Podhalański i Sucha Beskidzka mocno kojarzą mi się
z tą wycieczką. A z wycieczki pamiętam tylko jerzyny, którymi objadaliśmy się po drodze.
Ale czas przejść do tej obecnej. Spojrzałem dokładniej na mapę. Wyglądało na to, że za chwilę znowu wejdę na asfalt.
Minąwszy nienazwany szczyt 608m zobaczyłem znowu zabudowania i znowu asfalt.
Zabudowania ciągnęły się prawie pod skrzyżowanie szlaków niebieskiego i czerwonego nazwane na mapie Crachla.
Tam spojrzałem na zegarek. Czasu było jeszcze sporo i nie chciałem już schodzić do Suchej mając nadzieję,
że drogą okrężną omijając Magurkę czerwonym szlakiem przez Janiki i Polanka dalej czarnym do Suchej Beskidzkiej, spotka
mnie więcej atrakcji.
Nie pomyliłem się. Wychodząc z lasu koło Magurki i znowu wstępując na asfalt odsłonił się widok na masyw Babiej Góry i Policy.
Tak idąc miałem po prawej stronie zabudowania, a po lewej najfajniejszy widok tej wycieczki.
Minąłem Przysłop, jak się zdziwiłem przysiółek Zawoi i udałem się w kierunku wieży widokowej, jak się znowu zdziwiłem, będącej częścią ekskluzywnego
kompleksu hotelowo restauracyjnego Beskidzki Raj w przysiółku Janiki Zawoi.
Z resztą byłem tam jedynym pieszym gościem, a jedyna droga tam prowadząca, nie uwzględnia pieszych przybyszów.
Zerknąłem z wieży na okoliczne góry, a część z nich już widziałem z Przysłopu i uciekając z tamtego miejsca, ruszyłem czarnym w kierunku Suchej Beskidzkiej.
Wreszcie była to droga jaką lubię chodzić, mijała Magurkę z drugiej strony. Szła przez cały czas lasem. Przestrzeń rozwarła się dopiero
przy fajnej i przestronnej polanie kończącej przysiółek Kubasiaki Suchej Beskidzkiej. Stamtąd mała wyrypa i znalazłem się znowu na asfalcie.
Tak kończyła się moja wycieczka, popołudniowymi trelami ptaków i tupotem moich nóg o asfalt.
Z Pcimia do Schroniska na Kudłaczach przez Działek
Przeczytałem gdzieś na forach internetowych o niedaleko Krakowa położonym Schronisku na Kudłaczach.
Zainteresowało mnie to na tyle, że w jedną czerwcową niedzielę postanowiłem zobaczyć ten przybytek.
Rozpocząłem w Pcimiu żółtymi znakami. Tym razem ( w porównaniu do poprzedniej mojej wycieczki ) asfalt szybko ustąpił polnej drodze
, gdzie z okolicznych łąk można było zobaczyć panoramę w kierunku Lubonia. Trochę dalej droga ciągle się wznosząc wchodzi w las
i wśród wiosennego krzyku ptaków prowadzi do Krzywickiej Góry.
Wcześniej nie patrzyłem zbyt dokładnie na mapę, zatem zaskoczyły mnie czarne znaki prowadzące na szczyt i dalej do Wielkiego Kamienia ( Krzywickiego Głazu ).
Zostałem tam dłużej, uznając to znalezisko za największą atrakcję ( oprócz schroniska ) wycieczki. Kamień jest naprawdę duży i prezentuje się okazale
wśród pozostałych odłamków rumowiska. W zasadzie Wielkim Kamieniem lub Diablim Kamieniem nazywamy całą grupę skał, której górną część można zobaczyć powyżej
tej największej skały, do której prowadziły czarne znaki.
Jednak czas było opuścić przytulnie chłodne miejsce w ten upalny dzień. Poszedłem skrótem do drogi z żółtym szlakiem, a była to szeroka droga, za to
cała porośnięta trawą.
Dalsza część drogi dochodzi do asfaltu, który prowadzi do okazałych hacjend niedaleko szczytu Działek, z których jedna należy do Stróży, a druga już do Poręby.
Sam Działek ( 600m ) jest szczytem, na którym łączą się szlaki żółty i czerwony. Tym drugim ruszyłem w kierunku Schroniska na Kudłaczach.
Trasa schodząc w dół, na okazałej polanie przechodzi w asfaltową drogę łączącą okoliczne przysiółki. Chwilę później równa i wygodna droga ustępuje normalnej polnej
wznoszącej się do samego schroniska na wysokość 727m.
Warto wstąpić na polanę przed terenem schroniska i jakąś prywatną działką, by zobaczyć panoramę, której próżno szukać przy samym budynku.
Obiekt nie zrobił na mnie dobrego wrażenia, a to nie ze względu na teren, który jest przestronny i na budynek, lecz na dużą liczbę gości.
Tak gości i to nie jest pomyłka, bo miejsce, z którego zdecydowana większość ludzi przyszła nie można nazwać trasą turystyczną.
Po prostu, może jakieś 200 m od schroniska na czarnym szlaku, czyli od strony południowej, znajduje się kilka parkingów, na które można dojechać wąską drogą z Pcimia.
Większa część mojej drogi powrotnej czarnym szlakiem, prowadzi właśnie tą drogą poprzez poszczególne przysiółki czy wsie: Kudłacze, Solawy, Dupakówka.
Z jednej strony uciążliwy marsz asfaltem wśród zabudowań, z drugiej jednak jest to najbardziej widokowa część tej wycieczki.
Przez cały czas idąc asfaltem można podziwiać rozległą panoramę, z której można nawet dojrzeć Tatry.
Nasyciwszy się tym widokiem, z ulgą przywitałem odejście czarnych znaków w polną drogę w las prowadzącą na taki niepozorny szczyt Bania 611m i później już tylko w dół.
Przy przysiółku Bania trzeba uważać, bo szlak prawie niezauważenie skręca z betonowej drogi w pola i przy kapliczce w las.
Szukałem szlaku w tym miejscu przez jakichś czas.
Od Pcimia z tego miejsca dzieli nas już tylko leśna mała wyrypa.
Moje góry. Coś co ma początek, ma i swój koniec.
Jestem bliżej tej drugiej części. Wiem, że jeszcze chwila i się skończą.
Dlatego wracam wspomnieniami do tych szczenięcych i nieco dojrzalszych lat, gdy góry stały się moją odskocznią od codzienności
i jedynym sposobem spędzania wolnego czasu. Jednocześnie pielęgnuję w pamięci obecne wycieczki, aby jak najdłużej
zachować je od zapomnienia.
Pierwszy raz zobaczyłem skaliste zbocza Tatr mając może 10 lat. Dziecięce pragnienia pchały mnie tam, chciałem je zdobyć.
Lecz na to nie przyszła jeszcze pora...
Z Muszyny przez Wielką Pustą, Bacówkę Nad Wierchomlą, Halę Łabowską, Cyrlę, Makowicę do Życzanowa. Trasa: Muszyna - Wielka Pusta (żółty) - Bacówka nad Wierchomlą (Niebieski)
- Rozdroże pod Runkiem (niebieski) - Hala Łabowska (czerwony)
- Cyrla (czerwony) - Makowica (czerwonyNiebieski)
- Podmakowica (Niebieski) - Życzanów (żółty gminny)
Muszyna przywitała nas chłodną, choć nadzwyczaj suchą pogodą ... celem naszym było Schronisko Nad Wierchomlą ...
Tu przyszła refleksja, nie widziałem pewnego szczytu jeszcze w tym wieku. Pomyślałem ... warto zwiedzić Pustą Wielką ...
Wychodząc z lasu przyszedł czas na wędrówkę otwartym terenem ...
smagani lodowatym wiatrem ... dotarliśmy do Bacówki Nad Wierchomlą i tu pełne zaskoczenie... w schronisku było pusto ...
Moje obawy potwierdziły się gdy tylko tam dotarliśmy. Na Hali Łabowskiej i to w najfajniejszych jej miejscach był rozłożony obóz strażacki ...
Wchodzimy zatem na teren Pomakowicy, gdzie pierwsze chałupy są opuszczone i dawno zarośnięte, jednocześnie rozpoczyna się marsz przez tereny otwarte, uprawne łąki...
Odwiedziny w Pieninach. Trasa: Krościenko Nad Dunajcem - Przełęcz Szopka (żółty) - Trzy Korony (Niebieski)
- Sokolica (niebieski) - Szczawnica (niebieski)
Szlakowy czas przejscia: 4 godz 45 min
Zapragnąłem odwiedzić miejsce, w którym dawno nie byłem. Okazja nadarzyła się ...
Szlak prowadził szeroką drogą, dobrze wydeptaną butami turystów ...
Na którymś ze spotkań szlaków w 1979 roku siedziała gospodyni i sprzedawała kwaśne mleko na kubki ...
Zmieniliśmy kolor szlaku z żółtego na niebieski, po to by w prawie tłoku dotrzeć do budki parku narodowego i kupić bilety wejściowe na Trzy Korony i Sokolicę...
Z kolejnych miejsc można zobaczyć sterczące skały z pionowymi urwiskami od strony południowej ...
Szlak wyprowadził nas na szczyt Czerteż, eksponowane miejsce oddzielające turystów od przepaści jedynie barierką...
Teraz już ostatnia atrakcja – Sokolica... Stąd w towarzystwie najsławniejszej celebrytki Pienin – osamotnionej sosny reliktowej pięknie widać zakole przełomu Dunajca...
Z Klikuszowej przez Stare Wierchy, Turbacz i Turbaczyk do Niedźwiedzia.
Ostatnie dni urlopu nie zapowiadały się najlepiej. Wygrała jednak chęć poobcowania z przyrodą zamiast błogiego lenistwa...
Chciałem odwiedzić ulubione moje Gorce, drogą, którą nie raz przechodziłem ...
Sielanka nie trwała długo. Bo chwilę po tym jak opuściłem ostatnie zabudowania, gdzieś w lasach wzniesienia Skałka, napotkał mnie rzęsisty deszcz. ...
W taki dzień w schronisku można spotkać ciekawych ludzi...
Niesamowite wrażenie jak idąc rozstępują się przede mną mgły i pokazują kolejne zakręty drogi. Tak doszedłem do Hali Turbacz ...
Po tej uroczej w swojej naturalności polanie wstępujemy znowu w las by minąć Turbaczyk 1078 mnpm, pożegnać tą niesamowitą dzikość i doznać wstrząsu estetycznego na właśnie otwierającej się polanie Turbaczyk...
Z Jaworzyny Krynickiej przez Halę Łabowską i Cyrlę do Życzanowa.
Hala Łabowska. Tak jak w tamtym roku, tylko, że tym razem spełniłem swoje pragnienie...
Jeszcze tylko mijam Jawor (1027 m) i spotykam charakterystyczne błotka rozpoczynające Halę Łabowską...
Charakterystyczny syk otwieranej butelki rozpoczął ceremonię. ...
To tu zaczynają się Zadnie Góry jako kompleks szczytów... Tuż za nim odchodzi czarny szlak narciarski schodzący najprawdopodobniej do Złotnego, z jedną z najładniejszych panoram w Paśmie Jaworzyny ... Z Obidzy do Jaworek, Eliaszówka
Na Obidzę wyruszyłem z Kosarzysk... na tej drodze nie byłem pieszo jakieś 30 lat ...
Zakwaterowałem się w Bacówce na Obidzy, przeuroczym miejscu, do którego na pewno będę wracał i mam nadzieję, że nie tylko wspomnieniami. ...
Wybrałem się na małą wycieczkę drogami Obidzy w poszukiwaniu zapowiadanego deszczu. Nie znalazłem go, ale on mnie znalazł. ...
Poranek niemrawo przecierał oczy zamglone parującymi lasami... Wybrałem się zwiedzić ponownie Eliaszówkę. ...
Droga moja, mało ambitnie, wiodła do miejscowości o magicznej nazwie Jaworki...
z której widać już nie tylko ten kultowy szczyt, ale również Tatry i całe Pasmo Małych Pienin...
Przepiękny widok na dolinę Białej Wody i sterczącej skały
Z Przełęczy Kocireskiej na Potrójną i nawet trochę dalej.
W jeden z pierwszych weekendów maja wybrałem się na Potrójną w Beskidzie Małym.
Jak spacer to najłatwiejsza drogą, czyli z Przełęczy Kocierskiej ... Zachwyciła mnie świeża, jasna zieleń drzew...
Na szczycie było sporo ludzi ...
Tak stąpając i myśląc - zerknę jeszcze za ten zakręt, no może następny, dotarłem na Łamaną Skałę... Z Makowa Podhalańskiego do Suchej Beskidzkiej przez Zawoję Przysłop
Maków Podhalański zawsze kojarzył mi się z moimi pierwszymi wycieczkami w góry. ...
W ogóle to cała wycieczka okazała się być pod znakiem asfaltu. ...
Wychodząc z lasu koło Magurki i znowu wstępując na asfalt odsłonił się widok na masyw Babiej Góry i Policy. ...
Udałem się w kierunku wieży widokowej będącej częścią ekskluzywnego kompleksu hotelowo restauracyjnego Beskidzki Raj ... Z Pcimia do Schroniska na Kudłaczach przez Działek
Rozpocząłem w Pcimiu żółtymi znakami... z okolicznych łąk można było zobaczyć panoramę w kierunku Lubonia ...
Zaskoczyły mnie czarne znaki prowadzące na szczyt i dalej do Wielkiego Kamienia ...
Warto wstąpić na polanę przed terenem schroniska i jakąś prywatną działką, by zobaczyć panoramę...
Z Jaworzyny Krynickiej na Halę Łabowską
Wybrałem jedną z najłatwiejszych dróg. Wycieczkę na Halę Łabowską. ... Niezauważenie minąłem Runek i znalazłem się na kolejnym rozdrożu ...
Gdzieś w okolicy Jawora i Cisowego Wierchu są dwie polany, z których można podziwiać wreszcie otwartą przestrzeń ... Z Hali Łabowskiej na Parchatkę
Jeszcze chwila i zza drzew wyłania się Hala Łabowska ze swym widokiem w północnym kierunku. ...
Ranek ... powiódł mnie na żółty szlak ...
Po drodze zobaczyłem znaki wskazujące kierunek do Studni Grzybiarzy. ...
Spojrzałem i zdziwiłem się. To stąd miał by być ten wspaniały widok ? ... A jednak im głębiej szedłem w polanę, tym las był niżej odsłaniając coraz to większą część gór. ... Z Hali Łabowskiej do Piwnicznej
Nadszedł ranek mojego ostatniego dnia pobytu w Paśmie Jaworzyny. ...
Po krótkim przejściu las się rozstąpił pozwalając słońcu oświetlić swymi promieniami drogę. Lubię takie przejścia. ...
Z lasów wychodzi się na rozległą Halę Barnowską ...
znak, że do Hali Śmietanowej już jest tylko 15 min drogi. ...
już niedługo opuszczę czerwony szlak i udam się w bardziej ciekawe, bo nieznane dla mnie tereny żółtego szlaku do Piwnicznej Zdrój. Ciekawość szlaku potwierdzał
jego kolor, bo żółte szlaki z reguły prowadzą otwartymi terenami. ...
Wycieczka na Leskowiec
Z pod chałupy ruszyłem leśną ścieżką (początek Osiedle Mydlarze Rzek) oznakowaną z rzadka kropkami i zielonymi maźkami na grań na której były już szlaki prowadzące do schroniska na Leskowcu. ...
W schroniskowym bufecie panuje maseczkowa maskarada. Dziwnie tak patrzyć na zamaskowane twarze, ale okres jest wyjątkowy.
W pamięci miałem niedaleki szczyt Leskowiec ... Wycieczka na Lamaną Skałę
Zacząłem rozglądać się za odpowiednim miejscem. Już kilkadziesiąt metrów od wejścia żółtego szlaku na grań zobaczyłem miejsce w którym rozstąpił się las zostawiając na wzgórku samotne
uschnięte drzewo. To było odpowiednie miejsce. Jak się później okazało najciekawsze w mojej wycieczce. Rozstąpiła się panorama pobliskich wzniesień lekko przysłonięta młodymi drzewami.
Usiadłem się na korzeniu i zajadając delektowałem uroczym miejscem. ... Wycieczka na Magurkę Wilkowicką
W ostatni dzień pobytu, w drodze powrotnej postanowiłem zwiedzić miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłem - Magurkę Wilkowicką. ...
Samo schronisko umiejscowione jest na rozległej polanie. Budynek okazały murowany z 1913 roku. ...
Gorc, baza namiotowa pod Gorcem i Gorcstok to idealnie do siebie pasują.
Celem było miejsce, które zapadło mi w sercu w latach 80-tych. Baza namiotowa pod Gorcem.
To tam w najbliższym czasie odbędzie się festiwal piosenki turystycznej i poetyckiej Gorcstok. Gdy o nim usłyszałem to pomyślałem:
nie ma lepszego miejsca na taką imprezę. Muszę tam być...
Pokręciłem się trochę po obozowisku i że deszczu jeszcze nie było widać poszedłem tam, gdzie najwyższy szczyt okolicy przyozdabia z daleka widoczny kapelusz.
Szczyt Gorca został ogołocony z drzew w których miejsce stanęła widokowa wieża. W dół schodzi potężna droga, znaków praktycznie ciężko dostrzec...
Z oddali usłyszałem dźwięk gitar przytłumiony zanikającym deszczem. Usłyszałem rozmowy sąsiadów - już czas. Zaczął się Gorcstok.
Ubrałem najcieplejsze ciuchy i udałem się pod płachtę...
Zszedłem na Halę Gorc Kamienicki szeroką drogą ociekającą nocnym deszczem, przedarłem się przez ciapowisko i stanąłem w centralnej części by móc znowu
podziwiać niesamowitą panoramę samego centrum Gorców...
Przez głowę przebiegła myśl. To mógłby być wspaniały koniec moich wędrówek... Gorce moje, wierchy moje czy kiedyś jeszcze was zobaczę ? ...
Babia Góra od strony Słowacji
Jest tam fajny szlak na Pilsko, zobaczymy. Już chwilę później znaleźliśmy się na słowackiej obczyźnie. Wyjście na szlak okazało się nieciekawe, bo prowadziło asfaltową drogą.
Kawałeczek dalej miała być wieża widokowa. I była. Jeszcze dalej następna. W ten sposób znaleźliśmy się jakieś 20 km w głąb Słowacji kawałek za Slaną Wodą...
Na trasie pomiędzy Babią Górą a Pilskiem
Było już niedaleko przełęczy. Po drodze minąłem kilka polan .. Las zamiast stać to leżał, zamiast być zielonym to uschnięty ...
pięknie odsłaniającą się, górującą nad wszystkim Babią Górę z jej mniejszą siostrą Małą Babią Górą ...
Pilsko łaskawie uczyniło mi honor
Pierwszym celem było rozwidlenie szlaków - Las Suchowarski. To tam mieliśmy zdecydować co robimy dalej...
Stało się jasne. Po raz pierwszy od 29 lat stanę na szczycie Pilska ...
Głęboki las został w dole, a nad nim rozciągała się panorama, gdzie masyw Babiej Góry zajmował
znaczną część horyzontu ...
Od Pięciu Kopców poszliśmy Żółtym szlakiem na Halę Miziową i dalej do Korbielowa ...
Pieniny i Pasmo Radziejowej - zaczarowane wspomnienia
Choć nie jest to włóczęga, choć nie jest to wędrówka to stacjonarna baza na Obidzy spełniała nasze pragnienia.
Jest wysoko i tak blisko gór, że doliny aż ciężko dojrzeć...
Eliaszówka - wieczorna panorama z wieży widokowej
Zobaczyliśmy znaki godzina do Eliaszówki. To był odpowiedni dystans
na ten dzień. Ruszyliśmy, a ja nie przypuszczałem nawet, że idę tą drogą z 1993 roku tylko w odwrotną stronę...
Wielki Rogacz, Radziejowa, Niemcowa - 30 lat minęło
Ruszyliśmy, a zakres wycieczki miał się narodzić na bieżąco. Minęliśmy Przełęcz Gromadzką wychodząc na rozległą polanę, z której można było podziwiać panoramę w oddali niewyraźnie majaczących Tatr.
Szliśmy przypominając sobie wspaniałe chwile z przed lat.
Obidza - Biała Woda - Pienińskie wspomnienia
Zatem uzgodniliśmy niech drzemiąca w nas włóczęgowska dusza zdecyduje przy śniadaniu. Przygotowani do drogi i pojedzeni zerknęliśmy na mapę...
Cyrla - dokończenie zeszłorocznej wycieczki
Chciałem koledze dać zasmakować wybornej górskiej kuchni w schronisku na Cyrli. Za radą gospodarzy wybraliśmy niebieskie znaki gminne z Młodowa...
Ustroń. Czyżby to już koniec ?
Tu się zaczęło kiedyś. Teraz tu się zaczyna inny rodzaj zwiedzania gór.
A do takiego zwiedzania Beskid Śląski chyba najbardziej się nadaje.
Zerknąłem na swoje książeczki GOT. Zapisy zaczynają się w 1981 roku. Mojej pierwszej wycieczki po Beskidzie Śląskim tam nie ma.
Musiała być wcześniej. Niewiele z niej pamiętam. Jakieś kojarzące się nazwy miejsc - Równica, Barania Góra, Skrzyczne, Wisła Głębce.
Pamiętam wyprawę 'Do źródeł Wisły' czyli na Baranią Górę. ...
Teraz odwiozłem żonę do sanatorium i nie omieszkałem zabrać jej w miejsca w których chyba byłem, a do których można się dostać samochodem
lub wyciągiem. Tak oto zacząłem dla mnie nowy rodzaj zwiedzania gór...
Pasmo Jaworzyny Hala Łabowska, a właściwie Pasmo Jaworzyny.
Dziwnym zrządzeniem losu zdarzyło się, że w ostatnich latach ( wycieczki po wielkiej przerwie ) Jaworzyna witała mnie niepewną pogodą. Żegnała przejaśnieniami, po to by dalszą część
włóczęgi przez pasmo Jaworzyny pokonać już w dobrych warunkach...
Szczyt Jaworzyny to właściwie małe miasteczko gastronomiczne, i nie wiem czy więcej jest tam ludzi obsługi, czy turystów.
Może po prostu trafiałem na niezbyt przyjazną pogodę, w którą niezbyt dużo ludzi chciało podziwiać panoramę z Jaworzyny - mglistą panoramę...
Gdy pierwszy raz odwiedziłem to miejsce nie było jeszcze wyciągu. Szedłem z centrum Krynicy...
Sam szczyt był nie podobny do obecnego zurbanizowanego wizerunku. Była to rozległa polana pełna wybujałych traw. Ostry wiatr smagał twarz wychładzając ciało.
Nie dało się tam długo posiedzieć. Chwilę postałem podziwiając panoramę i uciekłem od zimnego wiatru do schroniska.
Początkowo droga z Jaworzyny nie jest bardzo ciekawa. Biegnie przez las i tylko chwilami odsłaniają się pobliskie wzniesienia. Za podejściem na zbocze Wielkiej Bukowej
jest pierwsza większa polana. ...
Gorce kolejny raz, tym razem prawie zapomniane wspomnienia.
Piękny słoneczny wrześniowy dzień. Wycieczkę zacząłem jak już chyba zwykle od Rdzawki. Tym razem z jakimś dziwnym silnym uczuciem,
że ta wycieczka w Gorce może być już ostatnią. Jesienne słońce wyraźnie rysowało szczegóły Gorczańskich pejzaży, tak jakby mówiąc
choć jeszcze ten raz przeżyj ponownie te wspaniałe włóczęgowskie chwile.
Szedłem na Stare Wierchy rozglądając się uważnie, chłonąc oczami każdy element trasy i pielęgnując to wędrówkowe uczucie: 'Błękitne niebo
nade mną, i tylko słońce, droga, mój plecak i ja'.
Dochodząc do schroniska nie byłem jeszcze pewien co dalej, jaką trasę wybiorę na kolejny dzień. Pomyślałem - niech zdecyduje poranek...
Przekraczając drogę na przełęczy wkroczyłem na nietknięty stopą moją teren od jakichś dwudziestu paru lat.
Nie pamiętałem go zupełnie...
Gorce. Nowo poznane miejsca.
Poszedłem kolejny raz w ulubione moje Gorce. Lato. Niewiele ludzi. Pragnienia moje wiodą mnie w miejsce, które do tej pory omijałem - Kudłoń.
Miejsce, które ze względów logistycznych nie było przeze mnie odwiedzane. Gdy przypomnę sobie trudności z transportem dzisiejsze wyprawy zdają się być błahostką...
Kolejny dzień przywitał mnie piękną pogodą. Poszedłem w kierunku Hali Turbacz. Nie miałem jeszcze pewności gdzie mnie nogi powiodą. Może na Kudłoń na którym jeszcze nie byłem,
może drogą do Niedźwiedzia którą szedłem ostatni raz jakieś 30 lat temu...
Prawie zapomniane wspomnienia - Gorc
Młodość, radość istnienia i przestrzenie. Miejsca spotkań młodych ludzi, gitara, śpiew i rozmowy po świt. Samotność na szlaku i wszech otaczająca przyroda.
Byłem tam i czułem to, choć nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Teraz patrzę inaczej, dopiero teraz to rozumiem.
Obecna wycieczka odświeżyła dawne wspomniena.
Zerknąłem na mapę, a wzrok padł na okolice Gorca. Nie byłem tam dwadzieścia parę lat....
Ucieszyłem się, przecież przyszedłem tu przywołać dawne wspomnienia, a nie grzecznie położyć się spać ze zmierzchem. Położyłem plecak koło dwu osobowego
namiotu w którym miałem spać i udałem się na obchód okolicy. Pamięć mnie nie zawiodła, wyglądało podobnie jak za dawnych lat...
Rozpłonęło ognisko, a odrobina alkoholu wygładziła nutki w śpiewanych zwrotkach. Nade mną rozpościerało się rozgwieżdżone niebo z coraz większą ilością gwiazd ...
Polica - kiedy to było !
Okolice Babiej Góry. Zwiedzałem te okolice w gronie znajomych już bardzo dano temu. Teraz z kolegą wybraliśmy się ponownie zobaczyć miejsce, które z przed lat
pamiętam tylko jako las z milionami małych bzykających mieszkańców uporczywie usiłujących towarzyszyć nam w podróży. Pamiętam jeszcze rozległą polanę całą zajętą
przez owce. I jeszcze jedno. Szło się bez wysiłku przez cały czas po równym. Zastanowiłem się chwilę. Ile to lat upłynęło ? Spojrzałem na okolicę i ze zdziwieniem,
trochę niedowierzając moim wyliczeniom, szepnąłem: to jakieś 40 lat. No może nie całe.
Wycieczkę zaczęliśmy od Mosornego Gronia, gdzie w weekendowy dzień można skorzystać z wyciągu. Ze szczytu spojrzałem w kierunku Babiej Góry. Potężny masyw przysłaniający
praktycznie cały horyzont. Gdybym miał lornetkę dojrzał bym na pewno sznurki turystów śpiesznie stąpających granią masywu. Prawie 40 lat temu też deptałem tamte ścieżki...