A góry coraz wyższe

Za kilka chwil zostaną już tylko wspomnienia

Z Jaworzyny Krynickiej przez Halę Łabowską do Rytra - czerwiec 2017

nagłówek

A góry coraz wyższe i wszędzie coraz dalej

Z Jaworzyny Krynickiej przez Halę Łabowską do Rytra - czerwiec 2017

Aktualizacja 2018-11-18

Pasmo Jaworzyny. Z Jaworzyny do Rytra. Wspomnienia z Hali Łabowskiej.

Trasa: Jaworzyna Krynicka - Hala Łabowska - Hala Pisana - Jaworzyna Kokuszczańska - Cyrla (czerwony) - Rytro (bez znaków)

Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Widok z Jaworzyny zasłaniają chmury

Hala Łabowska, a właściwie Pasmo Jaworzyny.
Dziwnym zrządzeniem losu zdarzyło się, że w ostatnich latach ( wycieczki po wielkiej przerwie ) Jaworzyna witała mnie niepewną pogodą. Żegnała przejaśnieniami, po to by dalszą część włóczęgi przez pasmo Jaworzyny pokonać już w dobrych warunkach. Tak było podczas pierwszej po "wielkiej przerwie" wycieczce w 2013 roku. Kiedy wysiadłem z autobusu w Czarnym Potoku mżyło, a Jaworzyny nie było widać. Przy dolnej stacji kolejki przestało padać, ale nadal cały szczyt był w chmurach. Nie po to turlałem się autobusem by wracać. Wyjechałem kolejką na szczyt, tam jeszcze wszystko było we mgle. Pomyślałem, idę dalej przecież nie pada. Ledwie zszedłem z pierwszego wzniesienia, a mgły zaczęły się rozstępować, ledwie stanąłem na pierwszych przejaśnieniach w lesie, a słońce nieśmiało zaczęło przezierać przez chmury. Reszta wycieczki była już skąpana w słońcu.
Tak też było podczas obecnej wyprawy. Niepewna pogoda przerodziła się w idealnie nadającą się do wędrówek.
Szczyt Jaworzyny to właściwie małe miasteczko gastronomiczne, i nie wiem czy więcej jest tam ludzi obsługi, czy turystów. Może po prostu trafiałem na niezbyt przyjazną pogodę, w którą niezbyt dużo ludzi chciało podziwiać panoramę z Jaworzyny - mglistą panoramę.

Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Zejście z Jaworzyny szlakiem czerwonym Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Po minięciu Runku Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Wszechobecne wieczne kałuże Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Ostatnia duża polana przed Halą Łabowską. W dali są tatry.
Gdy pierwszy raz odwiedziłem to miejsce nie było jeszcze wyciągu. Szedłem z centrum Krynicy. Po drodze (już na podejściu na Jaworzynę ) zobaczyłem schodzących wczasowiczów. Starym zwyczajem pozdrawiałem popularnym "dzień dobry". Jakie były ich reakcje ? Niepewne spojrzenie i pozdrowienie zdziwionym głosem, inne to - ja pana znam ? Stwierdziłem, że nie warto tracić tchu bo wczasowicze nie znają tej tradycji. Chwilę później usłyszałem tętent młodych nóżek. Ledwie te dzieciaki mnie zobaczyły chóralnym głosem zawołały "Dzień Dobry". Aż przystanąłem z radości, ze szczerym uśmiechem odwzajemniłem przywitanie, wymieniłem parę miłych słów z ich opiekunką i niesiony tą pozytywną chwilą wyskoczyłem na szczyt. Tak wyskoczyłem, przynajmniej tak mi się wydaje. Gdyby teraz przyszło mi się wdrapywać ( obecnie wygodnie wyjechałem kolejką ) powiedziałbym: doczłapałem resztką tchu i z mroczkami w oczach usiłowałem utrzymać równowagę.
Sam szczyt był nie podobny do obecnego zurbanizowanego wizerunku. Była to rozległa polana pełna wybujałych traw. Ostry wiatr smagał twarz wychładzając ciało. Nie dało się tam długo posiedzieć. Chwilę postałem podziwiając panoramę i uciekłem od zimnego wiatru do schroniska.
Początkowo droga z Jaworzyny nie jest bardzo ciekawa. Biegnie przez las i tylko chwilami odsłaniają się pobliskie wzniesienia. Za podejściem na zbocze Wielkiej Bukowej jest pierwsza większa polana. Potem znowu las z drobnymi przejaśnieniami. Minąłem Czubakowską, dotarłem na Runek i rozdroże gdzie przechodząc na niebieskie znaki można dotrzeć do schroniska Nad Wierchomlą. To tu rozwiązał się worek wspomnień.

Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Przy schronisku na Hali Łabowskiej Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Panorama Hali Łabowskiej Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Widok Schroniska na Hali Łabowskiej od zachodu. Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Pożegnanie schroniska na Hali Łabowskiej
Przed laty drogę do Hali Łabowskiej pokonałem nie spotykając nikogo. Młoda niespokojna dusza pragnęła kontaktu z ludźmi. Podskakiwałem i podśpiewywałem sobie żeby umilić czas. Gdy zobaczyłem schronisko, a przede wszystkim ludzi radość zagościła w sercu. Ech każdy był przyjacielem. Na zaproszenie przygodnej młodzieży rzuciłem plecak i poszedłem na borówki nie martwiąc się czy znajdę tu nocleg. Pragnienie rozmowy było silniejsze. Oczywiście (to było normalne w tamtych czasach) nie było już miejsca w schronisku. Zakwaterowałem się w namiocie rozłożonym dla wędrowców.
Ale po kolei. Idąc rozglądam się ciekawie podziwiając widoki i przyrodę. Nie szukam towarzystwa. Nie potrzebne mi jest.
Od Runku zaczyna się ciekawsza droga. Najpierw zejście w dół drogą trawersującą zbocze, gdzie odrastający las zasłania chyba niegdyś rozległe widoki, by znowu zagłębić się w stary ciemny las. Po drodze można napotkać wieczne kałuże. Są tu zawsze, a przynajmniej były przy każdej mojej obecnej wyprawie. Niezauważalnie można minąć kolejne szczyty. Hola i Jawor. Za to zaczynają się polany, a najbardziej widokowa przed Halą Łabowską z panoramą w kierunku południowo zachodnim jest gdzieś między Jaworem i Cisowym Wierchem.
Na Hali Łabowskiej jest pusto. Kilku przechodniów zatrzymuje się na posiłek i idzie dalej. Tym razem chyba sam nocowałem w schronisku. Ech gdzie te czasy gdy cała polana była zajęta przez siedzące grupki, a po wrzątek stało się w długiej kolejce.
Miejsce na nocleg jest wymarzone. Wspaniała hala i cudowne z niej widoki. Aż chce się tu posiedzieć i zajadając borówki prosto z krzaka patrzyć jak zachodzące słońce wyraźnie rysuje panoramę gór.

Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Prześwity w lesie przed Halą Baranowską Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Hala Baranowska Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Hala Pisana Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Hala Pisana
Powracając do wspomnień gdy pierwszy raz szedłem tą drogą.
Ranek na Hali Łabowskiej przywitał mnie mgłą (może to była chmura) i mżawką. Nie zwracając uwagi na pogodę (tak jak to wtedy miałem w zwyczaju) ruszyłem w stronę Rytra. Po drodze nie widziałem nic. Rozglądałem się uważnie żeby nie zgubić szlaku. Widoczność była na kilka metrów i wdzierające się wszędzie kropelki drobnego dżdżu.
Jest to niesamowite uczucie. Idziesz, a już parę metrów od schroniska otula cię samotność mleczną zawiesiną. Cisza. Niesamowita cisza. Żaden ptak nie zakwili. Najdrobniejszy powiew wiatru nie zaszeleści liśćmi. Idziesz, a słyszysz tylko przytłumiony tupot własnych butów i własny oddech. Trawy powoli ocierając się o spodnie moczą twoje nogi. Jeszcze chwila a w butach czuć chłodną wilgoć. Pierwsze krople spadają na twoją koszulę z potarganej peleryny.
Jeszcze pół godziny zmagania się z tymi niedogodnościami, a duszę ogarnia spokój, niesamowity spokój. Już na niczym ci nie zależy. Jest tylko droga, głuchy odgłos twoich butów, cichy i dobrze słyszalny twój oddech. Otulony tak mleczną peleryną idziesz i cieszysz się, że plecak jest dobrze zabezpieczony. To teraz jest najważniejsze.
W takim nastroju schodziłem z hal których nie zobaczyłem. Im niżej tym widoczność była większa, ale i deszcz się wzmagał. Pamiętam, że już w mocnym deszczu ujrzałem ruiny zamku w Rytrze. Ciężkie chmury wisiały tuż nad nim i nad moją głową.

Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Droga do Zadnich Gór. W dali pasmo Radziejowej Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Jaworzyna Kokuszczańska Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Jaworzyna Kokuszczańska

Teraz kończąca się szklaneczka wieczornego piwa w schronisku przypomina, że kolejny dzień zapowiada się tak zdecydowanie inny od wspominanego, obfitujący w przepiękne panoramy hal, które nie tak dawno poznałem.
Poranek wstał ze smutkiem w duszy. Cudowne miejsce przyjdzie za chwilę opuścić. Zjadłem śniadanie i zarzuciłem plecak na grzbiet. Pierwsze kroki zostawiające schronisko z tyłu były niespieszne. Jakoś smutno. Jakaś nutka melancholii. Oto opuszczam wspaniałe miejsce pełne wspomnień. Zostawiam za sobą i nie wiem czy jeszcze tu wrócę. Na granicy lasu zatrzymałem się, by spojrzeć ostatni raz na halę i budynek schroniska. Ruszyłem dalej, a otaczający bukowy las obudził radość z obcowania z przyrodą. Idziemy na przemian to w młodszym, to w wybujałym i wysokim bukowym lesie. W pewnym miejscu od szlaku odchodzi szlak partyzancki prowadzący do miejsca dawnego obozowiska partyzantów, by kawałek dalej znowu połączyć się z czerwonym szlakiem. Zaczynają się hale pełne jagodowych krzewów. Hala Krajnia i Hala Barnowska. Potem znowu las, a miejsce w którym spotykamy żółte znaki mówi, że już niedługo wyjdziemy na jedną z ładniejszych hal - Halę Pisaną - miejsce obficie usiane wybujałymi borowinami. Tu właśnie podziwiając widoki znalazłem mimo wczesnej pory pierwsze dojrzałe jagody. Chciałem zostać tu dłużej posiedzieć i nasycić się wspaniałą ciszą przerywaną trelami ptaków, ale niepokorna dusza gna dalej, a nogi same się rwą do drogi. Czas iść dalej na kolejną halę. Jest nią druga z najpiękniejszych hal pasma i chyba największa Jaworzyna Kokuszczańska. Tu jest polowy ołtarz i kamienna szopka betlejemska, widoki na Pasmo Radziejowej czynią to miejsce wymarzonym popasem. Idąc dalej jakby hala nie chciała się skończyć. Z początku szeroka, powoli coraz węższa, prowadzi nas w kierunku Makowicy, a zbliżająca się ściana lasu zwiastuje bliskość schroniska Cyrla. Zatrzymałem się w punkcie widokowym z panoramą gór, zerknąłem tam, zerknąłem ze smutkiem w kierunku opuszczanych hal. Teraz już przyjdzie iść drogą przez las w dół do Cyrli, gdzie czeka nocleg i smaczny posiłek.

Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Hala zwęża się i przed zejściem do Cyrli i kończy lasem. Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Ostatnie spojrzenie na panoramę przed zejściem do Cyrli. Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Droga z Rytra na Cyrlę. W głębi dach schroniska.
Kolejnego dnia chciałem zejść gminnymi znakami żółtymi do Życzanowa trawersując zbocze Makowicy. Cóż, chwila nieuwagi i znaki gdzieś się zgubiły. Poszedłem przez przysiółek Makowica drogą dojazdową. Wyprowadziła minie na ruiny zamku w Rytrze. Usiadłem tam chwilę, a odchodząc oglądnąłem się z tęsknotą na wzniesienia z których właśnie zszedłem. Patrzyłem z żalem na zarośnięte lasem góry. Z żalem, że to już nadszedł czas pożegnania. Czas opuszczać wspaniałe hale, Żegnać się z bukowym lasem. Patrzyłem z żalem, ale i z nadzieją że może jeszcze tu wrócę. Choć czas włóczęg dla mnie nieubłaganie się kończy. Jeszce chwila i pozostaną tylko wspomnienia, które i tak czas powoli zacznie zacierać.

Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Panorama ze wsi Makowica. W dole Rytro. Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Widok na Rytro z ruin zamku Pasmo Jaworzyny Krynickiej. Rytro. Baszta ruin zamku.

Strona główna

Meni

Szlakami Wspomnień
odwiedzin 5503