Z Jaworzyny Krynickiej przez Halę Łabowską do Rytra - czerwiec 2017
nagłówek
A góry coraz wyższe i wszędzie coraz dalej
Z Jaworzyny Krynickiej przez Halę Łabowską do Rytra - czerwiec 2017
Aktualizacja 2018-11-18
Pasmo Jaworzyny. Z Jaworzyny do Rytra. Wspomnienia z Hali Łabowskiej.
Trasa: Jaworzyna Krynicka - Hala Łabowska - Hala Pisana - Jaworzyna Kokuszczańska - Cyrla (czerwony) - Rytro (bez znaków)
Hala Łabowska, a właściwie Pasmo Jaworzyny.
Dziwnym zrządzeniem losu zdarzyło się, że w ostatnich latach ( wycieczki po wielkiej przerwie ) Jaworzyna witała mnie niepewną pogodą. Żegnała przejaśnieniami, po to by dalszą część
włóczęgi przez pasmo Jaworzyny pokonać już w dobrych warunkach. Tak było podczas pierwszej po "wielkiej przerwie" wycieczce w 2013 roku. Kiedy wysiadłem z autobusu w Czarnym Potoku
mżyło, a Jaworzyny nie było widać. Przy dolnej stacji kolejki przestało padać, ale nadal cały szczyt był w chmurach. Nie po to turlałem się autobusem by wracać. Wyjechałem kolejką
na szczyt, tam jeszcze wszystko było we mgle. Pomyślałem, idę dalej przecież nie pada. Ledwie zszedłem z pierwszego wzniesienia, a mgły zaczęły się rozstępować, ledwie stanąłem na
pierwszych przejaśnieniach w lesie, a słońce nieśmiało zaczęło przezierać przez chmury. Reszta wycieczki była już skąpana w słońcu.
Tak też było podczas obecnej wyprawy. Niepewna pogoda przerodziła się w idealnie nadającą się do wędrówek.
Szczyt Jaworzyny to właściwie małe miasteczko gastronomiczne, i nie wiem czy więcej jest tam ludzi obsługi, czy turystów.
Może po prostu trafiałem na niezbyt przyjazną pogodę, w którą niezbyt dużo ludzi chciało podziwiać panoramę z Jaworzyny - mglistą panoramę.
Gdy pierwszy raz odwiedziłem to miejsce nie było jeszcze wyciągu. Szedłem z centrum Krynicy. Po drodze (już na podejściu na Jaworzynę )
zobaczyłem schodzących wczasowiczów. Starym zwyczajem pozdrawiałem popularnym "dzień dobry". Jakie były ich reakcje ?
Niepewne spojrzenie i pozdrowienie zdziwionym głosem, inne to - ja pana znam ?
Stwierdziłem, że nie warto tracić tchu bo wczasowicze nie znają tej tradycji.
Chwilę później usłyszałem tętent młodych nóżek. Ledwie te dzieciaki mnie zobaczyły chóralnym głosem zawołały "Dzień Dobry". Aż przystanąłem z radości,
ze szczerym uśmiechem odwzajemniłem przywitanie, wymieniłem parę miłych słów z ich opiekunką i niesiony tą pozytywną chwilą wyskoczyłem na szczyt.
Tak wyskoczyłem, przynajmniej tak mi się wydaje. Gdyby teraz przyszło mi się wdrapywać ( obecnie wygodnie wyjechałem kolejką )
powiedziałbym: doczłapałem resztką tchu i z mroczkami w oczach usiłowałem utrzymać równowagę.
Sam szczyt był nie podobny do obecnego zurbanizowanego wizerunku. Była to rozległa polana pełna wybujałych traw. Ostry wiatr smagał twarz wychładzając ciało.
Nie dało się tam długo posiedzieć. Chwilę postałem podziwiając panoramę i uciekłem od zimnego wiatru do schroniska.
Początkowo droga z Jaworzyny nie jest bardzo ciekawa. Biegnie przez las i tylko chwilami odsłaniają się pobliskie wzniesienia. Za podejściem na zbocze Wielkiej Bukowej
jest pierwsza większa polana.
Potem znowu las z drobnymi przejaśnieniami. Minąłem Czubakowską, dotarłem na Runek i rozdroże gdzie przechodząc na niebieskie znaki można dotrzeć do schroniska Nad Wierchomlą.
To tu rozwiązał się worek wspomnień.
Przed laty drogę do Hali Łabowskiej pokonałem nie spotykając nikogo. Młoda niespokojna dusza pragnęła kontaktu z ludźmi.
Podskakiwałem i podśpiewywałem sobie żeby umilić czas. Gdy zobaczyłem schronisko, a przede wszystkim ludzi radość zagościła w sercu. Ech każdy był przyjacielem.
Na zaproszenie przygodnej młodzieży rzuciłem plecak i poszedłem na borówki nie martwiąc się czy znajdę tu nocleg. Pragnienie rozmowy było silniejsze.
Oczywiście (to było normalne w tamtych czasach) nie było już miejsca w schronisku. Zakwaterowałem się w namiocie rozłożonym dla wędrowców.
Ale po kolei. Idąc rozglądam się ciekawie podziwiając widoki i przyrodę. Nie szukam towarzystwa. Nie potrzebne mi jest.
Od Runku zaczyna się ciekawsza droga. Najpierw zejście w dół drogą trawersującą zbocze, gdzie odrastający las zasłania chyba niegdyś rozległe widoki,
by znowu zagłębić się w stary ciemny las. Po drodze można napotkać wieczne kałuże. Są tu zawsze, a przynajmniej były przy każdej mojej obecnej wyprawie.
Niezauważalnie można minąć kolejne szczyty. Hola i Jawor. Za to zaczynają się polany, a najbardziej widokowa przed Halą Łabowską z panoramą w kierunku południowo zachodnim
jest gdzieś między Jaworem i Cisowym Wierchem.
Na Hali Łabowskiej jest pusto. Kilku przechodniów zatrzymuje się na posiłek i idzie dalej. Tym razem chyba sam nocowałem w schronisku.
Ech gdzie te czasy gdy cała polana była zajęta przez siedzące grupki, a po wrzątek stało się w długiej kolejce.
Miejsce na nocleg jest wymarzone. Wspaniała hala i cudowne z niej widoki. Aż chce się tu posiedzieć i zajadając borówki prosto z krzaka
patrzyć jak zachodzące słońce wyraźnie rysuje panoramę gór.
Powracając do wspomnień gdy pierwszy raz szedłem tą drogą.
Ranek na Hali Łabowskiej przywitał mnie mgłą (może to była chmura) i mżawką. Nie zwracając uwagi na pogodę (tak jak to wtedy miałem w zwyczaju) ruszyłem w stronę Rytra.
Po drodze nie widziałem nic. Rozglądałem się uważnie żeby nie zgubić szlaku. Widoczność była na kilka metrów i wdzierające się wszędzie kropelki drobnego dżdżu.
Jest to niesamowite uczucie. Idziesz, a już parę metrów od schroniska otula cię samotność mleczną zawiesiną. Cisza. Niesamowita cisza. Żaden ptak nie zakwili.
Najdrobniejszy powiew wiatru nie zaszeleści liśćmi. Idziesz, a słyszysz tylko przytłumiony tupot własnych butów i własny oddech. Trawy powoli ocierając się o spodnie
moczą twoje nogi. Jeszcze chwila a w butach czuć chłodną wilgoć. Pierwsze krople spadają na twoją koszulę z potarganej peleryny.
Jeszcze pół godziny zmagania się z tymi niedogodnościami, a duszę ogarnia spokój, niesamowity spokój. Już na niczym ci nie zależy.
Jest tylko droga, głuchy odgłos twoich butów, cichy i dobrze słyszalny twój oddech. Otulony tak mleczną peleryną idziesz i cieszysz się, że plecak jest dobrze zabezpieczony.
To teraz jest najważniejsze.
W takim nastroju schodziłem z hal których nie zobaczyłem. Im niżej tym widoczność była większa, ale i deszcz się wzmagał.
Pamiętam, że już w mocnym deszczu ujrzałem ruiny zamku w Rytrze. Ciężkie chmury wisiały tuż nad nim i nad moją głową.
Teraz kończąca się szklaneczka wieczornego piwa w schronisku przypomina, że kolejny dzień zapowiada się tak zdecydowanie inny od wspominanego, obfitujący w
przepiękne panoramy hal, które nie tak dawno poznałem.
Poranek wstał ze smutkiem w duszy. Cudowne miejsce przyjdzie za chwilę opuścić. Zjadłem śniadanie i zarzuciłem plecak na grzbiet. Pierwsze kroki zostawiające
schronisko z tyłu były niespieszne. Jakoś smutno. Jakaś nutka melancholii. Oto opuszczam wspaniałe miejsce pełne wspomnień. Zostawiam za sobą i nie wiem czy jeszcze tu wrócę.
Na granicy lasu zatrzymałem się, by spojrzeć ostatni raz na halę i budynek schroniska. Ruszyłem dalej, a otaczający bukowy las obudził radość z obcowania z przyrodą.
Idziemy na przemian to w młodszym, to w wybujałym i wysokim bukowym lesie. W pewnym miejscu od szlaku odchodzi szlak partyzancki prowadzący do miejsca dawnego obozowiska partyzantów,
by kawałek dalej znowu połączyć się z czerwonym szlakiem. Zaczynają się hale pełne jagodowych krzewów. Hala Krajnia i Hala Barnowska. Potem znowu las, a miejsce w którym spotykamy
żółte znaki mówi, że już niedługo wyjdziemy na jedną z ładniejszych hal - Halę Pisaną - miejsce obficie usiane wybujałymi borowinami. Tu właśnie podziwiając widoki znalazłem mimo
wczesnej pory pierwsze dojrzałe jagody. Chciałem zostać tu dłużej posiedzieć i nasycić się wspaniałą ciszą przerywaną trelami ptaków, ale niepokorna dusza gna dalej, a nogi
same się rwą do drogi. Czas iść dalej na kolejną halę. Jest nią druga z najpiękniejszych hal pasma i chyba największa Jaworzyna Kokuszczańska. Tu jest polowy ołtarz i kamienna
szopka betlejemska, widoki na Pasmo Radziejowej czynią to miejsce wymarzonym popasem. Idąc dalej jakby hala nie chciała się skończyć. Z początku szeroka, powoli coraz węższa,
prowadzi nas w kierunku Makowicy, a zbliżająca się ściana lasu zwiastuje bliskość schroniska Cyrla. Zatrzymałem się w punkcie widokowym z panoramą gór, zerknąłem tam,
zerknąłem ze smutkiem w kierunku opuszczanych hal. Teraz już przyjdzie iść drogą przez las w dół do Cyrli, gdzie czeka nocleg i smaczny posiłek.
Kolejnego dnia chciałem zejść gminnymi znakami żółtymi do Życzanowa trawersując zbocze Makowicy. Cóż, chwila nieuwagi i znaki gdzieś się zgubiły. Poszedłem przez przysiółek Makowica
drogą dojazdową. Wyprowadziła minie na ruiny zamku w Rytrze. Usiadłem tam chwilę, a odchodząc oglądnąłem się z tęsknotą na wzniesienia z których właśnie zszedłem.
Patrzyłem z żalem na zarośnięte lasem góry.
Z żalem, że to już nadszedł czas pożegnania. Czas opuszczać wspaniałe hale, Żegnać się z bukowym lasem. Patrzyłem z żalem, ale i z nadzieją że
może jeszcze tu wrócę. Choć czas włóczęg dla mnie nieubłaganie się kończy. Jeszce chwila i pozostaną tylko wspomnienia, które i tak czas powoli zacznie zacierać.
Moje góry. Coś co ma początek, ma i swój koniec.
Jestem bliżej tej drugiej części. Wiem, że jeszcze chwila i się skończą.
Dlatego wracam wspomnieniami do tych szczenięcych i nieco dojrzalszych lat, gdy góry stały się moją odskocznią od codzienności
i jedynym sposobem spędzania wolnego czasu. Jednocześnie pielęgnuję w pamięci obecne wycieczki, aby jak najdłużej
zachować je od zapomnienia.
Pierwszy raz zobaczyłem skaliste zbocza Tatr mając może 10 lat. Dziecięce pragnienia pchały mnie tam, chciałem je zdobyć.
Lecz na to nie przyszła jeszcze pora...
Z Muszyny przez Wielką Pustą, Bacówkę Nad Wierchomlą, Halę Łabowską, Cyrlę, Makowicę do Życzanowa. Trasa: Muszyna - Wielka Pusta (żółty) - Bacówka nad Wierchomlą (Niebieski)
- Rozdroże pod Runkiem (niebieski) - Hala Łabowska (czerwony)
- Cyrla (czerwony) - Makowica (czerwonyNiebieski)
- Podmakowica (Niebieski) - Życzanów (żółty gminny)
Muszyna przywitała nas chłodną, choć nadzwyczaj suchą pogodą ... celem naszym było Schronisko Nad Wierchomlą ...
Tu przyszła refleksja, nie widziałem pewnego szczytu jeszcze w tym wieku. Pomyślałem ... warto zwiedzić Pustą Wielką ...
Wychodząc z lasu przyszedł czas na wędrówkę otwartym terenem ...
smagani lodowatym wiatrem ... dotarliśmy do Bacówki Nad Wierchomlą i tu pełne zaskoczenie... w schronisku było pusto ...
Moje obawy potwierdziły się gdy tylko tam dotarliśmy. Na Hali Łabowskiej i to w najfajniejszych jej miejscach był rozłożony obóz strażacki ...
Wchodzimy zatem na teren Pomakowicy, gdzie pierwsze chałupy są opuszczone i dawno zarośnięte, jednocześnie rozpoczyna się marsz przez tereny otwarte, uprawne łąki...
Odwiedziny w Pieninach. Trasa: Krościenko Nad Dunajcem - Przełęcz Szopka (żółty) - Trzy Korony (Niebieski)
- Sokolica (niebieski) - Szczawnica (niebieski)
Szlakowy czas przejscia: 4 godz 45 min
Zapragnąłem odwiedzić miejsce, w którym dawno nie byłem. Okazja nadarzyła się ...
Szlak prowadził szeroką drogą, dobrze wydeptaną butami turystów ...
Na którymś ze spotkań szlaków w 1979 roku siedziała gospodyni i sprzedawała kwaśne mleko na kubki ...
Zmieniliśmy kolor szlaku z żółtego na niebieski, po to by w prawie tłoku dotrzeć do budki parku narodowego i kupić bilety wejściowe na Trzy Korony i Sokolicę...
Z kolejnych miejsc można zobaczyć sterczące skały z pionowymi urwiskami od strony południowej ...
Szlak wyprowadził nas na szczyt Czerteż, eksponowane miejsce oddzielające turystów od przepaści jedynie barierką...
Teraz już ostatnia atrakcja – Sokolica... Stąd w towarzystwie najsławniejszej celebrytki Pienin – osamotnionej sosny reliktowej pięknie widać zakole przełomu Dunajca...
Z Klikuszowej przez Stare Wierchy, Turbacz i Turbaczyk do Niedźwiedzia.
Ostatnie dni urlopu nie zapowiadały się najlepiej. Wygrała jednak chęć poobcowania z przyrodą zamiast błogiego lenistwa...
Chciałem odwiedzić ulubione moje Gorce, drogą, którą nie raz przechodziłem ...
Sielanka nie trwała długo. Bo chwilę po tym jak opuściłem ostatnie zabudowania, gdzieś w lasach wzniesienia Skałka, napotkał mnie rzęsisty deszcz. ...
W taki dzień w schronisku można spotkać ciekawych ludzi...
Niesamowite wrażenie jak idąc rozstępują się przede mną mgły i pokazują kolejne zakręty drogi. Tak doszedłem do Hali Turbacz ...
Po tej uroczej w swojej naturalności polanie wstępujemy znowu w las by minąć Turbaczyk 1078 mnpm, pożegnać tą niesamowitą dzikość i doznać wstrząsu estetycznego na właśnie otwierającej się polanie Turbaczyk...
Z Jaworzyny Krynickiej przez Halę Łabowską i Cyrlę do Życzanowa.
Hala Łabowska. Tak jak w tamtym roku, tylko, że tym razem spełniłem swoje pragnienie...
Jeszcze tylko mijam Jawor (1027 m) i spotykam charakterystyczne błotka rozpoczynające Halę Łabowską...
Charakterystyczny syk otwieranej butelki rozpoczął ceremonię. ...
To tu zaczynają się Zadnie Góry jako kompleks szczytów... Tuż za nim odchodzi czarny szlak narciarski schodzący najprawdopodobniej do Złotnego, z jedną z najładniejszych panoram w Paśmie Jaworzyny ... Z Obidzy do Jaworek, Eliaszówka
Na Obidzę wyruszyłem z Kosarzysk... na tej drodze nie byłem pieszo jakieś 30 lat ...
Zakwaterowałem się w Bacówce na Obidzy, przeuroczym miejscu, do którego na pewno będę wracał i mam nadzieję, że nie tylko wspomnieniami. ...
Wybrałem się na małą wycieczkę drogami Obidzy w poszukiwaniu zapowiadanego deszczu. Nie znalazłem go, ale on mnie znalazł. ...
Poranek niemrawo przecierał oczy zamglone parującymi lasami... Wybrałem się zwiedzić ponownie Eliaszówkę. ...
Droga moja, mało ambitnie, wiodła do miejscowości o magicznej nazwie Jaworki...
z której widać już nie tylko ten kultowy szczyt, ale również Tatry i całe Pasmo Małych Pienin...
Przepiękny widok na dolinę Białej Wody i sterczącej skały
Z Przełęczy Kocireskiej na Potrójną i nawet trochę dalej.
W jeden z pierwszych weekendów maja wybrałem się na Potrójną w Beskidzie Małym.
Jak spacer to najłatwiejsza drogą, czyli z Przełęczy Kocierskiej ... Zachwyciła mnie świeża, jasna zieleń drzew...
Na szczycie było sporo ludzi ...
Tak stąpając i myśląc - zerknę jeszcze za ten zakręt, no może następny, dotarłem na Łamaną Skałę... Z Makowa Podhalańskiego do Suchej Beskidzkiej przez Zawoję Przysłop
Maków Podhalański zawsze kojarzył mi się z moimi pierwszymi wycieczkami w góry. ...
W ogóle to cała wycieczka okazała się być pod znakiem asfaltu. ...
Wychodząc z lasu koło Magurki i znowu wstępując na asfalt odsłonił się widok na masyw Babiej Góry i Policy. ...
Udałem się w kierunku wieży widokowej będącej częścią ekskluzywnego kompleksu hotelowo restauracyjnego Beskidzki Raj ... Z Pcimia do Schroniska na Kudłaczach przez Działek
Rozpocząłem w Pcimiu żółtymi znakami... z okolicznych łąk można było zobaczyć panoramę w kierunku Lubonia ...
Zaskoczyły mnie czarne znaki prowadzące na szczyt i dalej do Wielkiego Kamienia ...
Warto wstąpić na polanę przed terenem schroniska i jakąś prywatną działką, by zobaczyć panoramę...
Z Jaworzyny Krynickiej na Halę Łabowską
Wybrałem jedną z najłatwiejszych dróg. Wycieczkę na Halę Łabowską. ... Niezauważenie minąłem Runek i znalazłem się na kolejnym rozdrożu ...
Gdzieś w okolicy Jawora i Cisowego Wierchu są dwie polany, z których można podziwiać wreszcie otwartą przestrzeń ... Z Hali Łabowskiej na Parchatkę
Jeszcze chwila i zza drzew wyłania się Hala Łabowska ze swym widokiem w północnym kierunku. ...
Ranek ... powiódł mnie na żółty szlak ...
Po drodze zobaczyłem znaki wskazujące kierunek do Studni Grzybiarzy. ...
Spojrzałem i zdziwiłem się. To stąd miał by być ten wspaniały widok ? ... A jednak im głębiej szedłem w polanę, tym las był niżej odsłaniając coraz to większą część gór. ... Z Hali Łabowskiej do Piwnicznej
Nadszedł ranek mojego ostatniego dnia pobytu w Paśmie Jaworzyny. ...
Po krótkim przejściu las się rozstąpił pozwalając słońcu oświetlić swymi promieniami drogę. Lubię takie przejścia. ...
Z lasów wychodzi się na rozległą Halę Barnowską ...
znak, że do Hali Śmietanowej już jest tylko 15 min drogi. ...
już niedługo opuszczę czerwony szlak i udam się w bardziej ciekawe, bo nieznane dla mnie tereny żółtego szlaku do Piwnicznej Zdrój. Ciekawość szlaku potwierdzał
jego kolor, bo żółte szlaki z reguły prowadzą otwartymi terenami. ...
Wycieczka na Leskowiec
Z pod chałupy ruszyłem leśną ścieżką (początek Osiedle Mydlarze Rzek) oznakowaną z rzadka kropkami i zielonymi maźkami na grań na której były już szlaki prowadzące do schroniska na Leskowcu. ...
W schroniskowym bufecie panuje maseczkowa maskarada. Dziwnie tak patrzyć na zamaskowane twarze, ale okres jest wyjątkowy.
W pamięci miałem niedaleki szczyt Leskowiec ... Wycieczka na Lamaną Skałę
Zacząłem rozglądać się za odpowiednim miejscem. Już kilkadziesiąt metrów od wejścia żółtego szlaku na grań zobaczyłem miejsce w którym rozstąpił się las zostawiając na wzgórku samotne
uschnięte drzewo. To było odpowiednie miejsce. Jak się później okazało najciekawsze w mojej wycieczce. Rozstąpiła się panorama pobliskich wzniesień lekko przysłonięta młodymi drzewami.
Usiadłem się na korzeniu i zajadając delektowałem uroczym miejscem. ... Wycieczka na Magurkę Wilkowicką
W ostatni dzień pobytu, w drodze powrotnej postanowiłem zwiedzić miejsce, w którym jeszcze nigdy nie byłem - Magurkę Wilkowicką. ...
Samo schronisko umiejscowione jest na rozległej polanie. Budynek okazały murowany z 1913 roku. ...
Gorc, baza namiotowa pod Gorcem i Gorcstok to idealnie do siebie pasują.
Celem było miejsce, które zapadło mi w sercu w latach 80-tych. Baza namiotowa pod Gorcem.
To tam w najbliższym czasie odbędzie się festiwal piosenki turystycznej i poetyckiej Gorcstok. Gdy o nim usłyszałem to pomyślałem:
nie ma lepszego miejsca na taką imprezę. Muszę tam być...
Pokręciłem się trochę po obozowisku i że deszczu jeszcze nie było widać poszedłem tam, gdzie najwyższy szczyt okolicy przyozdabia z daleka widoczny kapelusz.
Szczyt Gorca został ogołocony z drzew w których miejsce stanęła widokowa wieża. W dół schodzi potężna droga, znaków praktycznie ciężko dostrzec...
Z oddali usłyszałem dźwięk gitar przytłumiony zanikającym deszczem. Usłyszałem rozmowy sąsiadów - już czas. Zaczął się Gorcstok.
Ubrałem najcieplejsze ciuchy i udałem się pod płachtę...
Zszedłem na Halę Gorc Kamienicki szeroką drogą ociekającą nocnym deszczem, przedarłem się przez ciapowisko i stanąłem w centralnej części by móc znowu
podziwiać niesamowitą panoramę samego centrum Gorców...
Przez głowę przebiegła myśl. To mógłby być wspaniały koniec moich wędrówek... Gorce moje, wierchy moje czy kiedyś jeszcze was zobaczę ? ...
Babia Góra od strony Słowacji
Jest tam fajny szlak na Pilsko, zobaczymy. Już chwilę później znaleźliśmy się na słowackiej obczyźnie. Wyjście na szlak okazało się nieciekawe, bo prowadziło asfaltową drogą.
Kawałeczek dalej miała być wieża widokowa. I była. Jeszcze dalej następna. W ten sposób znaleźliśmy się jakieś 20 km w głąb Słowacji kawałek za Slaną Wodą...
Na trasie pomiędzy Babią Górą a Pilskiem
Było już niedaleko przełęczy. Po drodze minąłem kilka polan .. Las zamiast stać to leżał, zamiast być zielonym to uschnięty ...
pięknie odsłaniającą się, górującą nad wszystkim Babią Górę z jej mniejszą siostrą Małą Babią Górą ...
Pilsko łaskawie uczyniło mi honor
Pierwszym celem było rozwidlenie szlaków - Las Suchowarski. To tam mieliśmy zdecydować co robimy dalej...
Stało się jasne. Po raz pierwszy od 29 lat stanę na szczycie Pilska ...
Głęboki las został w dole, a nad nim rozciągała się panorama, gdzie masyw Babiej Góry zajmował
znaczną część horyzontu ...
Od Pięciu Kopców poszliśmy Żółtym szlakiem na Halę Miziową i dalej do Korbielowa ...
Pieniny i Pasmo Radziejowej - zaczarowane wspomnienia
Choć nie jest to włóczęga, choć nie jest to wędrówka to stacjonarna baza na Obidzy spełniała nasze pragnienia.
Jest wysoko i tak blisko gór, że doliny aż ciężko dojrzeć...
Eliaszówka - wieczorna panorama z wieży widokowej
Zobaczyliśmy znaki godzina do Eliaszówki. To był odpowiedni dystans
na ten dzień. Ruszyliśmy, a ja nie przypuszczałem nawet, że idę tą drogą z 1993 roku tylko w odwrotną stronę...
Wielki Rogacz, Radziejowa, Niemcowa - 30 lat minęło
Ruszyliśmy, a zakres wycieczki miał się narodzić na bieżąco. Minęliśmy Przełęcz Gromadzką wychodząc na rozległą polanę, z której można było podziwiać panoramę w oddali niewyraźnie majaczących Tatr.
Szliśmy przypominając sobie wspaniałe chwile z przed lat.
Obidza - Biała Woda - Pienińskie wspomnienia
Zatem uzgodniliśmy niech drzemiąca w nas włóczęgowska dusza zdecyduje przy śniadaniu. Przygotowani do drogi i pojedzeni zerknęliśmy na mapę...
Cyrla - dokończenie zeszłorocznej wycieczki
Chciałem koledze dać zasmakować wybornej górskiej kuchni w schronisku na Cyrli. Za radą gospodarzy wybraliśmy niebieskie znaki gminne z Młodowa...
Ustroń. Czyżby to już koniec ?
Tu się zaczęło kiedyś. Teraz tu się zaczyna inny rodzaj zwiedzania gór.
A do takiego zwiedzania Beskid Śląski chyba najbardziej się nadaje.
Zerknąłem na swoje książeczki GOT. Zapisy zaczynają się w 1981 roku. Mojej pierwszej wycieczki po Beskidzie Śląskim tam nie ma.
Musiała być wcześniej. Niewiele z niej pamiętam. Jakieś kojarzące się nazwy miejsc - Równica, Barania Góra, Skrzyczne, Wisła Głębce.
Pamiętam wyprawę 'Do źródeł Wisły' czyli na Baranią Górę. ...
Teraz odwiozłem żonę do sanatorium i nie omieszkałem zabrać jej w miejsca w których chyba byłem, a do których można się dostać samochodem
lub wyciągiem. Tak oto zacząłem dla mnie nowy rodzaj zwiedzania gór...
Pasmo Jaworzyny Hala Łabowska, a właściwie Pasmo Jaworzyny.
Dziwnym zrządzeniem losu zdarzyło się, że w ostatnich latach ( wycieczki po wielkiej przerwie ) Jaworzyna witała mnie niepewną pogodą. Żegnała przejaśnieniami, po to by dalszą część
włóczęgi przez pasmo Jaworzyny pokonać już w dobrych warunkach...
Szczyt Jaworzyny to właściwie małe miasteczko gastronomiczne, i nie wiem czy więcej jest tam ludzi obsługi, czy turystów.
Może po prostu trafiałem na niezbyt przyjazną pogodę, w którą niezbyt dużo ludzi chciało podziwiać panoramę z Jaworzyny - mglistą panoramę...
Gdy pierwszy raz odwiedziłem to miejsce nie było jeszcze wyciągu. Szedłem z centrum Krynicy...
Sam szczyt był nie podobny do obecnego zurbanizowanego wizerunku. Była to rozległa polana pełna wybujałych traw. Ostry wiatr smagał twarz wychładzając ciało.
Nie dało się tam długo posiedzieć. Chwilę postałem podziwiając panoramę i uciekłem od zimnego wiatru do schroniska.
Początkowo droga z Jaworzyny nie jest bardzo ciekawa. Biegnie przez las i tylko chwilami odsłaniają się pobliskie wzniesienia. Za podejściem na zbocze Wielkiej Bukowej
jest pierwsza większa polana. ...
Gorce kolejny raz, tym razem prawie zapomniane wspomnienia.
Piękny słoneczny wrześniowy dzień. Wycieczkę zacząłem jak już chyba zwykle od Rdzawki. Tym razem z jakimś dziwnym silnym uczuciem,
że ta wycieczka w Gorce może być już ostatnią. Jesienne słońce wyraźnie rysowało szczegóły Gorczańskich pejzaży, tak jakby mówiąc
choć jeszcze ten raz przeżyj ponownie te wspaniałe włóczęgowskie chwile.
Szedłem na Stare Wierchy rozglądając się uważnie, chłonąc oczami każdy element trasy i pielęgnując to wędrówkowe uczucie: 'Błękitne niebo
nade mną, i tylko słońce, droga, mój plecak i ja'.
Dochodząc do schroniska nie byłem jeszcze pewien co dalej, jaką trasę wybiorę na kolejny dzień. Pomyślałem - niech zdecyduje poranek...
Przekraczając drogę na przełęczy wkroczyłem na nietknięty stopą moją teren od jakichś dwudziestu paru lat.
Nie pamiętałem go zupełnie...
Gorce. Nowo poznane miejsca.
Poszedłem kolejny raz w ulubione moje Gorce. Lato. Niewiele ludzi. Pragnienia moje wiodą mnie w miejsce, które do tej pory omijałem - Kudłoń.
Miejsce, które ze względów logistycznych nie było przeze mnie odwiedzane. Gdy przypomnę sobie trudności z transportem dzisiejsze wyprawy zdają się być błahostką...
Kolejny dzień przywitał mnie piękną pogodą. Poszedłem w kierunku Hali Turbacz. Nie miałem jeszcze pewności gdzie mnie nogi powiodą. Może na Kudłoń na którym jeszcze nie byłem,
może drogą do Niedźwiedzia którą szedłem ostatni raz jakieś 30 lat temu...
Prawie zapomniane wspomnienia - Gorc
Młodość, radość istnienia i przestrzenie. Miejsca spotkań młodych ludzi, gitara, śpiew i rozmowy po świt. Samotność na szlaku i wszech otaczająca przyroda.
Byłem tam i czułem to, choć nie do końca zdawałem sobie z tego sprawę. Teraz patrzę inaczej, dopiero teraz to rozumiem.
Obecna wycieczka odświeżyła dawne wspomniena.
Zerknąłem na mapę, a wzrok padł na okolice Gorca. Nie byłem tam dwadzieścia parę lat....
Ucieszyłem się, przecież przyszedłem tu przywołać dawne wspomnienia, a nie grzecznie położyć się spać ze zmierzchem. Położyłem plecak koło dwu osobowego
namiotu w którym miałem spać i udałem się na obchód okolicy. Pamięć mnie nie zawiodła, wyglądało podobnie jak za dawnych lat...
Rozpłonęło ognisko, a odrobina alkoholu wygładziła nutki w śpiewanych zwrotkach. Nade mną rozpościerało się rozgwieżdżone niebo z coraz większą ilością gwiazd ...
Polica - kiedy to było !
Okolice Babiej Góry. Zwiedzałem te okolice w gronie znajomych już bardzo dano temu. Teraz z kolegą wybraliśmy się ponownie zobaczyć miejsce, które z przed lat
pamiętam tylko jako las z milionami małych bzykających mieszkańców uporczywie usiłujących towarzyszyć nam w podróży. Pamiętam jeszcze rozległą polanę całą zajętą
przez owce. I jeszcze jedno. Szło się bez wysiłku przez cały czas po równym. Zastanowiłem się chwilę. Ile to lat upłynęło ? Spojrzałem na okolicę i ze zdziwieniem,
trochę niedowierzając moim wyliczeniom, szepnąłem: to jakieś 40 lat. No może nie całe.
Wycieczkę zaczęliśmy od Mosornego Gronia, gdzie w weekendowy dzień można skorzystać z wyciągu. Ze szczytu spojrzałem w kierunku Babiej Góry. Potężny masyw przysłaniający
praktycznie cały horyzont. Gdybym miał lornetkę dojrzał bym na pewno sznurki turystów śpiesznie stąpających granią masywu. Prawie 40 lat temu też deptałem tamte ścieżki...