A góry coraz wyższe

Za kilka chwil zostaną już tylko wspomnienia

Jak najdłużej zachować w pamięci

nagłówek

A góry coraz wyższe i wszędzie coraz dalej

Jak najdłużej zachować w pamięci

Aktualizacja 2017-10-06

Pieniny Rok 1979. Widok na Sokolicę.
Tatry. Rok 1981. Przełęcz pod Kopą Kondracką. Widok na Giewont.

Moje góry. Coś co ma początek, ma i swój koniec.

Pieniny. Rok 1979. Widok na zamek Niedzicki. Nie było jeszcze Zalewu Czorsztyńskiego. Jestem bliżej tej drugiej części. Wiem, że jeszcze chwila i się skończą. Dlatego wracam wspomnieniami do tych szczenięcych i nieco dojrzalszych lat, gdy góry stały się moją odskocznią od codzienności i jedynym sposobem spędzania wolnego czasu. Jednocześnie pielęgnuję w pamięci obecne wycieczki, aby jak najdłużej zachować je od zapomnienia.
Pierwszy raz zobaczyłem skaliste zbocza Tatr mając może 10 lat. Dziecięce pragnienia pchały mnie tam, chciałem je zdobyć. Lecz na to nie przyszła jeszcze pora.
Tatry. Rok 1981.  Droga z Przełęczy pod Kopą Kondracką na Kasprowy Wierch. Pierwsza niezależna wycieczka, choć może jeszcze nie w góry była gdy kończyłem liceum. Dwóch przyjaciół wybrało się z jednym małym plecakiem jednym śpiworem i kocem, oraz ze sfatygowanym wypożyczonym namiotem.
Rok później z Ciocią zobaczyłem Tatry od szczytów. To Ona nauczyła mnie gór.
Kilka wycieczek w Tatry, później Beskidy. Nie chciałem już zdobywać. Zakochałem się we włóczędze. Tak góry, a właściwie włóczęga stała się moim sposobem na lato. Nie było dobrze wiadomo gdzie zacznę i gdzie skończę. Jedno było pewne będę tam, gdzie oddycha się inaczej, gdzie napotkany wędrowiec pozdrawia życzliwie, gdzie wszechobecna przyroda wdziera się w duszę ukazując z rzadka zapierające dech w piersi widoki. Nie było złej pogody. Każda miała swój urok.
Potem dziewczyna, małżeństwo i dzieci, dwudziesto kilku letnia przerwa w której góry widziałem tylko od podnóża, a włóczęga była wspomnieniem. Tak zajęty jakże oczywistymi sprawami, w szczęściu i znoju, upłynął czas, brzuch zaokrąglił się, głowa rozjaśniała, a pokrycie jej umożliwiło lepszą penetrację dla promieni słonecznych.
Kiedyś z zadyszką stając w progu mieszkania stwierdziłem czas wrócić tam, gdzie tyle czasu nie byłem. Odbudować choć trochę kondycję i pójść w sentymentalną podróż. Przecież za chwilę zostaną tylko wspomnienia.
Wybieram się na krótkie kilkudniowe wycieczki odwiedzając dawno zapomniane miejsca. Patrząc w jak pięknych okolicach spędzałem wolny czas młodych lat. Mając świadomość, że może ta, a może któraś z kolejnych będzie tą ostatnią.

Strona główna

Meni

Szlakami Wspomnień
odwiedzin 5584